Agnieszka Radwańska: Dzień bez czekolady to dzień stracony WYWIAD

2012-04-05 19:30

Szczęśliwa, uśmiechnięta, zadowolona z siebie. Agnieszka Radwańska (23 l.) wróciła do Polski po sukcesach w USA. Isia zdradziła, że w czasie nadchodzących świąt... nie będzie dbała o linię.

- Nadchodzą święta. Zaszalejesz przy stole czy będziesz pilnowała diety?

Agnieszka Radwańska: - Dieta? Jaka dieta?! Kto mówił o diecie? Dzień bez czekolady jest dla mnie dniem straconym! Nie wiem jeszcze, co będzie na świątecznym stole. Bardzo żałuję, ale nie umiem gotować, nigdy nie miałam czasu, żeby się nauczyć. Może tylko pisanki pomaluję...

- Jak świętowałaś wygraną w Miami? Na zakupach?

- Nie było czasu, żeby zaszaleć na zakupach. Ale w Krakowie zadbam o to, żeby mój portfel nie był za gruby! Zwycięstwo nad Szarapową bardzo mnie ucieszyło, to był rewanż za kilka porażek, w dodatku w finale wielkiego turnieju.

- Cały świat się zachwyca twoją grą...

- Z doświadczenia wiem, że lepiej nic nie czytać na swój temat, zwłaszcza komentarzy w Internecie. Słyszałam, że dziennikarze porównują mnie z Martiną Hingis. To wielki komplement, oglądałam ją jako dziewczynka i wzorowałam się na jej grze. Zagranie z nią kilka lat temu było dla mnie wielkim przeżyciem. Teraz w Miami udowodniłam, że nie trzeba mieć wielkich mięśni i serwować 210 na godzinę, żeby wygrywać.

- Pokonałaś Szarapową. Kiedy przyjdzie pora na Azarenkę?

- Z nią też potrafię wygrywać. Pod koniec poprzedniego sezonu wygrałam z nią w półfinale w Tokio. W tym roku w meczach ze mną grała jednak zbyt dobrze.

- Spodziewałaś się, że wygrasz w Miami, i to bez straty seta?

- W Miami od pierwszego meczu czułam się bardzo dobrze. Kiedy wchodziłam na kort, grałam dokładnie to, co chciałam. Teraz czuję się na siłach, żeby wygrać turniej wielkoszlemowy. Poziom imprezy w Miami jest bardzo podobny, grają tam wszystkie zawodniczki z czołówki.

- W tym roku poza wielkimi szlemami jest jeszcze olimpiada...

- Myślę o tym. Medal byłby bardzo mile widziany. Cieszę się, że turniej olimpijski będzie rozegrany na trawie, którą wyjątkowo lubię. Igrzyska są dla mnie naprawdę ważne w tym roku.

- Nie przeraża cię presja rosnąca po kolejnych zwycięstwach?

- Presja? Przecież ona nie towarzyszy mi od tygodnia, dwóch czy nawet roku. Od kilku lat jestem w pierwszej dziesiątce rankingu, presja jest bez przerwy. Ale staram się robić swoje, grać najlepiej jak umiem i po prostu wygrywać.

Najnowsze