Agnieszka ma na koncie 9 wygranych turniejów WTA, ale dopiero ostatnie zwycięstwo w Miami wywołało lawinę zainteresowania tenisistką. - Mam mnóstwo zaproszeń do różnych programów, setki próśb o wywiady. Nie mogę ich przyjmować, bo musiałabym zakończyć karierę - opowiada Isia. - Niestety nie wszyscy potrafią to zrozumieć. Na szczęście na razie nikt nie naruszył mojej prywatności, mam nadzieję, że tak już zostanie.
Radwańska do Warszawy wpadła na kilka godzin. Przed południem spotkała się z minister sportu Joanną Muchą. Panie rozmawiały głównie o planach budowy ośrodka tenisowego w Krakowie ("Super Express" opisywał tę sprawę kilkakrotnie). Potem czwarta tenisistka światowego rankingu miała trochę czasu dla dziennikarzy. Mówiła o celach sportowych i planach zakupowych.
- Przed każdym turniejem jest tylko jedno założenie: jadę po zwycięstwo. Tak samo będzie w maju przed Roland Garros, w czerwcu przed Wimbledonem i potem przed olimpiadą. Igrzyska są dla mnie bardzo ważne - podkreśla Isia, która jest jedną z kandydatek do stanowiska chorążej polskiej ekipy. - Jeszcze nie dostałam takiej propozycji, ale to byłby zaszczyt. Mam tylko nadzieję, że ta chorągiew nie jest za ciężka! - śmieje się gwiazda tenisa.
Radwańska nie zaszalała jeszcze na zakupach w nagrodę za zwycięstwo w Miami. Planuje nadrobić to w eleganckich paryskich butikach. - Zarobione pieniądze inwestuję, mam kilka mieszkań w Krakowie, trochę ziemi. Spokojnie, na waciki mi wystarcza - śmieje się Isia, która na korcie od początku kariery zarobiła już ponad 8 milionów dolarów.