Iga Świątek

i

Autor: AP Iga Świątek

Bogusław Leśnodorski: Iga Świątek rocznie potrzebuje 1,5 mln złotych [WYWIAD]

2019-03-04 16:10

Iga Świątek (18 l., nr 125) w nocy z poniedziałku na wtorek meczem z Larą Arruabarreną rozpocznie walkę w kwalifikacjach do turnieju WTA w Indian Wells, gdzie gra toczy się o wielkie pieniądze. Sam występ w głównej drabince nagradzany jest premią w wysokości 16,4 tys. dolarów (62 tys zł), a zwycięzcy zgarną po 1,35 mln dol. (5,1 mln zł). Tenis to jednak nie tylko duże nagrody ale również ogromne koszty. - Iga Świątek rocznie potrzebuje 1,5 mln złotych - zdradza w programie "Strzał w okienko" Bogusław Leśnodorski (41 l.), były prezes Legii Warszawa.

"Super Express: - Podobno nie tylko kibicuje pan Idze Świątek, ale również ją sponsoruje. To prawda?
Bogusław Leśnodorski: - Pomagamy Idze od lat i staramy się robić to jak najlepiej. Trzeba jednak pamiętać, że to dokąd zaszła, to głównie efekt pracy jej samej, ojca, trenerów i całej masy ludzi skupionych wokół zawodniczki. Kibice nie zdają sobie sprawy, że tenis jest tak drogim sportem, że gdyby policzyć nakłady finansowe nawet na poziomie juniorskim, to ludzie by się za głowę złapali.

- To ile rocznie potrzeba na starty w turniejach, przygotowania i treningi Igi Świątek?
- Myślę, że nawet tenisowa juniorka jest może nawet dwa razy droższa w utrzymaniu od piłkarskiej drużyny juniorów. Iga rocznie potrzebuje 1,5 miliona złotych. A jej rówieśniczka w Stanach Zjednoczonych tyle samo, ale w dolarach.

- Iga ma w przyszłości szanse osiągnąć poziom Agnieszki Radwańskiej z czasów, gdy krakowianka była na światowym topie?
- Wydaje mi się, że tak! Dziś sport jest w wielu aspektach przewidywalny. Obszarem, który wciąż jest w dużej mierze niezbadany i gdzie występują największe rezerwy, jest głowa. Jeśli Iga poradzi sobie z emocjami, palma jej nie odbije, to wszystko jest możliwe. Iga nie ma jeszcze 18 lat (skończy 31 maja, red), ale sporo już zrobiła. Musi mocno stąpać po ziemi, żeby nie odlecieć. Jeśli Iga pozostanie skromna, będzie dalej rozwijać się tak jak do tej pory, to może kiedyś być następczynią Radwańskiej.

- Jak się zaczęła pańska pasja do tenisa i sympatia do Igi?
- Będąc w Legii, korty miałem za ścianą. Kiedy trafiłem do klubu, poznałem chłopaków z sekcji tenisa. Moja córka zaczęła grać w wieku 7 lat, bywałem na treningach, zawodach, wciągnąłem się. Później poznałem Igę i jej ojca. Tomek Świątek był wioślarzem, olimpijczykiem, dawał gwarancję, że podejdzie ze zdrowym rozsądkiem do pasji córki. Bo poza ograniczeniami finansowymi to właśnie rodzice są często największym obciążeniem. Jest wielu młodych sportowców, którzy mają potencjał, ale wystarczy poznać rodziców i już wiadomo, że nic z tego nie będzie. Iga ma to szczęście, że jej ojciec jest inny. Pomagaliśmy jeszcze kilku innym dziewczynom i chłopakom. Iga podchodziła do tenisa najbardziej profesjonalnie i dawała najwięcej z siebie. Były i ciężkie momenty. Przecież dwa lata temu Iga miała bardzo długą przerwę z powodu poważnej kontuzji, nie było wiadomo czy wróci. Nie wszystko było usłane różami. Teraz ma swój czas, ale trzeba bardzo dużo cierpliwości. Za minimum trzy lata, może pięć, będzie można mieć oczekiwania, by odnosiła największe sukcesy.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze