W 2006 roku Polacy przegrali wszystkie trzy mecze grupowe. Rok temu było już dużo lepiej. "Matka" i "Frytka" awansowali do półfinału, gdzie stoczyli zacięty, choć przegrany 4:6, 4:6 mecz z najlepszą parą świata - braćmi Bryanami.
Kilka dni temu Polacy ograli słynnych Amerykanów w Paryżu. Dlatego teraz wierzą, że stać ich nawet na więcej niż półfinał.
- Wynik sprzed roku to nasz plan minimum - mówi wprost Mariusz Fyrstenberg przed niedzielnym meczem z notowanymi na 1. miejscu w rankingu Danielem Nestorem (37 l.) i Nenadem Zimonjiciem (33 l.).
Szampan już się chłodzi
Za sam występ w londyńskim turnieju Masters Polacy dostaną po 32,5 tysiąca dolarów (ponad 90 tys. zł). Każdy wygrany mecz to kolejne 22,5 tysiąca dolarów do podziału, a zwycięstwo w całym turnieju jest warte 287 500 dolarów, czyli ponad 800 tysięcy złotych.
Polacy mieszkają w luksusowym pięciogwiazdkowym hotelu, jadają w najlepszych restauracjach. Na przywitanie od organizatorów turnieju dostali po butelce luksusowego szampana (około 1000 złotych za butelkę).
- Mam nadzieję, że będzie powód do otwarcia. Na razie niech się chłodzi - śmieje się Mariusz.
Jesteśmy tenisową potęgą
Wczoraj "Matka" i "Frytka" poszli na kawę z Rafaelem Nadalem. Z hiszpańskim gwiazdorem rozmawiali głównie o... zegarkach.
- My mamy swój kontrakt z firmą Maurice Lacroix, a Rafa jest twarzą marki Time Force. Opowiadał nam, jak kręcili reklamówki z koszykarzem NBA Pau Gasolem - mówi Fyrstenberg, który po rozmowie o zegarkach doszedł do wniosku, że... czas na zwycięstwo w turnieju Masters. - To był trudny sezon, mieliśmy wzloty i upadki. W końcówce pokazaliśmy jednak charakter, w ostatniej chwili zapewniając sobie miejsce w Masters. Teraz musi być dobrze!
Znacznie wcześniej prawo startu w Londynie wywalczył sobie Łukasz Kubot (27 l.). Najlepszy polski tenisista w parze z Oliverem Marachem (29 l.) gra w grupie B. Dzięki temu, nie tylko po raz pierwszy w historii mamy trzech Polaków w turnieju Masters, ale w Londynie jesteśmy najsilniej reprezentowanym krajem.