Malina Błańska, autorka artykułu, na łamach "Wprost" klaruje, jak wyglądała jej praca.
"Wydobyłam od znajomego numer Wojciecha Fibaka i wysłałam SMS >Panie Wojtku, czy może pomaga pan miłym dziewczynom poznać i zarobić przy poznaniu miłych panów? Miła dziewczyna<. Następnego dnia zadzwonił ktoś z zupełnie innego, nieznanego mi numeru...
ROLAND GARROS 2013 - wyniki, relacje na żywo i reportaże z Paryża na gwizdek24.pl
Człowiekiem, który odddzwonił, miał być Wojciech Fibak. Poprosił o spotkanie za dwa dni. W trakcie spotkania rzekomo bardzo szybko przeszedł do swatania: - Mam bardzo fajnego przyjaciela, mieszka w Nowym Jorku. Polak, bardzo skromny, bardzo mądry, miły, fajny. Przyjeżdża czasami do Europy, niedługo przyjedzie. To mam pierwszy pomysł, od razu… Ty mi się podobasz w ogóle. Masz inteligencję i jesteś apetyczna – ściszył głos."
Fibak próbował zatrzymać publikację
Zdaniem Sylwestra Latkowskiego, który pełni funkcje redaktora naczelnego "Wprost", Wojciech Fibak proponował redakcji "współpracę do końca życia" w zamian za wycofanie z druku artykułu na swój temat.
Wojciech Fibak - sylwetka
W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych Fibak wielokrotnie triumfował w turniejach tenisowych. W 1976 roku jako jedynemu polskiemu tenisiście udało mu się zagrać w finale Masters.
Fibak znany jest też jako miłośnik dzieł sztuki oraz biznesnem. Swoją pasją do malarstwa zaraził Ivana Lendla, jako właściciel Fibak Investments Group był przedstawicielem Volvo i wydawcą "Expressu Wieczornego".