Aryna Sabalenka szła przez Rolanda Garrosa jak burza i wydawało się, że jej finał z Igą Świątek jest już niemal pewny. Wtedy w półfinale doszło do sporej niespodzianki i Karolina Muchova powstrzymała Białorusinkę, co przy awansie Polki do finału oznaczało koniec szans na zmianę liderki rankingu WTA. Świątek obroniła się przed zaciekłym atakiem Sabalenki w najlepszym możliwym stylu i obroniła tytuł w Roland Garros, wygrywając czwartego szlema w karierze. Dzięki temu zapewniła sobie spokój przynajmniej do Wimbledonu, gdzie dojdzie do kolejnej odsłony polsko-białoruskiej rywalizacji. A ta wzbudza w drugiej tenisistce świata mnóstwo emocji, o czym 25-latka szczerze opowiedziała.
Iga Świątek wkurzyła Sabalenkę. Zirytowana Białorusinka obiecała sobie zemstę
Rywalizacja Sabalenki ze Świątek toczy się już od pewnego czasu, ale zdecydowanie nabrała rumieńców w zeszłym sezonie. Rok temu Iga była niemal nie do pokonania i stała się prawdziwą zmorą Białorusinki. Ograła ją w Dosze, Stuttgarcie, Rzymie i US Open, a dopiero w kończących sezon WTA Finals zawodniczka z Mińska zdołała się odegrać. Bolesne porażki kosztowały Sabalenkę sporo nerwów, o czym kibice dowiedzieli się z najnowszego sezonu serialu "Break Point" dostępnego na Netflix.
- W tym sezonie Iga wygrała wszystko. To było bardzo irytujące - mówiła białoruska gwiazda tenisa podczas zeszłorocznych nagrań. - Tak, Iga to mój cel. W tym sezonie pokonała mnie cztery razy. Byłam naprawdę wkurzona. Dlatego muszę się na niej zemścić. Muszę być na nią przygotowana fizycznie i mentalnie - zapowiadała już wtedy. Ta motywacja pomogła jej wejść na wyżyny i wygrać w tym roku Australian Open, a także pokonać Świątek w finale w Madrycie. Była też naprawdę blisko detronizacji Igi, ale o to musi się jeszcze postarać w drugiej części sezonu.