Iga Świątek po raz drugi z rzędu dotarła do finału turnieju w Madrycie. I drugi raz z rzędu musiała mierzyć się w nim z Aryną Sabalenką. Przed rokiem to Białorusinka okazała się lepsza. W tym sezonie faworytką wydawał się być reprezentantka Polski, bo Sabalenka prezentowała się zdecydowanie gorzej w ostatnich tygodniach. W finale w Madrycie udowodniła jednak, że nigdy nie można jej skreślać. Panie stoczyły na korcie epicką, ponad trzygodzinną batalię, w której nie brakowało cudownych akcji, niesamowitych zwrotów akcji i wielkich emocji.
Świątek zalała się łzami wzruszenia po triumfie
Ostatecznie to Iga Świątek okazała się tenisistką lepszą na korcie. Ale o wszystkim decydował tie-break, który podobnie jak poprzednie etapy rywalizacji był niebywale zacięty. Wszystko zakończyło się wyrzuceniem piłki na aut przez Sabalenkę. Gdy tylko sędzia krzyknął "aut", Świątek padła na ziemię i zaczęła płakać ze wzruszenia. Ze łzami w oczach podbiegła do swojego boksu i przez kilkadziesiąt odbierała gratulacje od swoich współpracowników.