Jerzy Janowicz

i

Autor: East News

Janowicz po powrocie z Rosji: Kort był zbudowany ewidentnie przeciwko mnie. WYWIAD

2014-02-03 11:48

Jerzy Janowicz poprowadził Polskę do zwycięstwa (3-2) z Rosją w Pucharze Davisa. - Kort w Moskwie był zbudowany ewidentnie przeciwko mnie. Tak samo piłki - Rosjanie wybrali najwolniejsze jakie tylko istnieją, żeby utrudnić mi grę. Dlatego to zwycięstwo z Rosją na ich terenie cieszy podwójnie - mówił tuż po wylądowaniu w Warszawie Jerzy Janowicz "Super Expressowi" i portalowi gwizdek24.pl. Dwa wygrane pojedynki lidera naszej reprezentacji były kluczowe w starciu ze "Sborną".

Jerzy Janowicz: Leciałem tam z nastawieniem, że interesuje mnie tylko zwycięstwo. Byłem zdeterminowany i głodny wygranej. Wiedziałem jednak, że czeka nas bardzo trudne spotkanie - nie dość, że z silnymi Rosjanami, to jeszcze na ich terenie. Gospodarze zrobili wszystko, żeby kort był bardzo wolny, ewidentnie przeciwko mnie. Do tego piłki w ogóle nie chciały lecieć, wybrali tak wolne, jakie tylko istnieją. Wszystko po to, żeby pozbawić mnie moich atutów. Trzeba byłu używać maksymalnej siły, żeby nadać piłkom jakiejś prędkości.
- Ale w kluczowym dla wyniku spotkania z Rosją pojedynku z liderem rywali Dmitryjem Tursunowem (6:3, 7:5, 7:6) piłki po twoich bombach leciały aż miło! Oglądając ten mecz, miałem wrażenie, że forma wróciła i znów - po tych problemach ze zdrowiem - jesteś sobą.
- Na razie ze stopą, z którą miałem problemy, jest OK i mogłem grać na wysokim poziomie. Mecz z Tursunowem był z pewnością moim najlepszym występem w tym sezonie. Obawiałem się tego pojedynku, bo Tursunow to znakomity zaowodnik, od lat utrzymuje się w czołówce rankingu (obecnie nr 28 ATP, red.). W piątkowym meczu z Michałem Przysiężnym (porażka Polaka 3:6, 6:3, 6:7, 2:6) pokazał, jak bardzo wymagającym jest rywalem.
- Po ograniu Tursunowa powiedziałeś, że cieszysz się bardzo, bo czułeś na swoich ramionach ciężar presji związanej z rolą lidera drużyny. Do tej pory takie zjawiska jak presja czy stres nie były dla ciebie problemami...
- To prawda. Koledzy z drużyny wiedzą, że jeśli wychodzę na kort grać o ważny punkt, to nawet jeśli czuję presję, to ona mnie nie paraliżuje. Wręcz przeciwnie - daje mi dodatkowego kopa. I tak samo było w starciu z Rosją. Czułem presję, bo wiedziałem, jak wiele ode mnie zależy. Ale to mnie tylko nakręcało.
- Przed wami mecz z Chorwacją (4-6 kwietnia). Jeśli wygracie, znów powalczycie w barażu o historyczny awans do Grupy Światowej.
- Z Chorwacją zagramy u siebie, więc to my będziemy mogli wybrać nawierzchnię i piłki. To bardzo silny zespół, mają Dodiga (nr 34 ATP), Cilicia (nr 37), Karlovicia (nr 80). Ale wierzę, że uda nam się ich ograć i znów zagramy w barażu. Niestety nie mogłem zagrać w ostatnim barażu z Australią, strasznie przeżywałem to, że z powodu kontuzji pleców nie jestem w stanie pomóc drużynie. Zawsze chętnie gram w Pucharze Davisa. Wystarczy spojrzeć w statystyki - od 2008 roku opuściłem tylko dwa spotkania. Jedno bo nie byłem powołany z powodu niskiej pozycji w rankingu, a drugie, właśnie to z Australią, z powodu kontuzji.
- Najbliższe plany?
- We wtorek lecę do Francji, na turniej ATP w Montpellier. Zaraz potem Rotterdam, a póżniej 2 tygodnie przygotowań w Polsce do amerykańskich turniejów w Indian Wells i Miami.
- W internecie i telewizji furorę robi reklama operatora Play, w której wystąpiłeś razem z Agnieszką Radwańską. Fajnie kręciło się ją razem z Isią?
- Bardzo fajnie i bardzo sympatycznie!  Miłe doświadczenie, bawiliśmy się świetnie, więc mam nadziejże, że będzie więcej takich nagrań.
- W reklamie toczysz z Agnieszką zacięty bój na korcie. Radwańska gra technicznie i po swoich zagraniach krzyczy "technika". Ty gracz siłowo i odpowiadasz "siła". To co w końcu wygrało, bo w reklamie nie widać - technika Agnieszki, czy twoja siła?
- Wygrała Polska! (śmiech).
Michał Chojecki

"Super Express" i gwizdek24.pl: Przed wylotem do Moskwy mówiłeś, że rywalizacja polsko-rosyjska cię nakręca i zrobisz wszystko, żeby wygrać.

Jerzy Janowicz: Leciałem tam z nastawieniem, że interesuje mnie tylko zwycięstwo. Byłem zdeterminowany i głodny wygranej. Wiedziałem jednak, że czeka nas bardzo trudne spotkanie - nie dość, że z silnymi Rosjanami, to jeszcze na ich terenie. Gospodarze zrobili wszystko, żeby kort był bardzo wolny, ewidentnie przeciwko mnie. Do tego piłki w ogóle nie chciały lecieć, wybrali tak wolne, jakie tylko istnieją. Wszystko po to, żeby pozbawić mnie moich atutów. Trzeba byłu używać maksymalnej siły, żeby nadać piłkom jakiejś prędkości.

- Ale w kluczowym dla wyniku spotkania z Rosją pojedynku z liderem rywali Dmitryjem Tursunowem (6:3, 7:5, 7:6) piłki po twoich bombach leciały aż miło! Oglądając ten mecz, miałem wrażenie, że forma wróciła i znów - po tych problemach ze zdrowiem - jesteś sobą.

- Na razie ze stopą, z którą miałem problemy, jest OK i mogłem grać na wysokim poziomie. Mecz z Tursunowem był z pewnością moim najlepszym występem w tym sezonie. Obawiałem się tego pojedynku, bo Tursunow to znakomity zawodnik, od lat utrzymuje się w czołówce rankingu (obecnie nr 28 ATP, red.). W piątkowym meczu z Michałem Przysiężnym (porażka Polaka 3:6, 6:3, 6:7, 2:6) pokazał, jak bardzo wymagającym jest rywalem.

- Po ograniu Tursunowa powiedziałeś, że cieszysz się bardzo, bo czułeś na swoich ramionach ciężar presji związanej z rolą lidera drużyny. Do tej pory takie zjawiska jak presja czy stres nie były dla ciebie problemami...

- To prawda. Koledzy z drużyny wiedzą, że jeśli wychodzę na kort grać o ważny punkt, to nawet jeśli czuję presję, to ona mnie nie paraliżuje. Wręcz przeciwnie - daje mi dodatkowego kopa. I tak samo było w starciu z Rosją. Czułem presję, bo wiedziałem, jak wiele ode mnie zależy. Ale to mnie tylko nakręcało.

Soczi 2014, CEREMONIA OTWARCIA . Plan imprezy otwierającej IO 2014

- Przed wami mecz z Chorwacją (4-6 kwietnia). Jeśli wygracie, znów powalczycie w barażu o historyczny awans do Grupy Światowej.

- Z Chorwacją zagramy u siebie, więc to my będziemy mogli wybrać nawierzchnię i piłki. To bardzo silny zespół, mają Dodiga (nr 34 ATP), Cilicia (nr 37), Karlovicia (nr 80). Ale wierzę, że uda nam się ich ograć i znów zagramy w barażu. Niestety nie mogłem zagrać w ostatnim barażu z Australią, strasznie przeżywałem to, że z powodu kontuzji pleców nie jestem w stanie pomóc drużynie. Zawsze chętnie gram w Pucharze Davisa. Wystarczy spojrzeć w statystyki - od 2008 roku opuściłem tylko dwa spotkania. Jedno bo nie byłem powołany z powodu niskiej pozycji w rankingu, a drugie, właśnie to z Australią, z powodu kontuzji.

- Najbliższe plany?

- We wtorek lecę do Francji, na turniej ATP w Montpellier. Zaraz potem Rotterdam, a póżniej 2 tygodnie przygotowań w Polsce do amerykańskich turniejów w Indian Wells i Miami.

- W internecie i w telewizji furorę robi reklama operatora Play, w której wystąpiłeś razem z Agnieszką Radwańską. Fajnie kręciło się ją razem z Isią?

- Bardzo fajnie i bardzo sympatycznie!  Miłe doświadczenie, bawiliśmy się świetnie, więc mam nadzieje, że będzie więcej takich nagrań.

- W reklamie toczysz z Agnieszką zacięty bój na korcie. Radwańska gra technicznie i po swoich zagraniach krzyczy "technika". Ty grasz siłowo i odpowiadasz "szybkość". To co w końcu wygrało, bo w reklamie nie widać - technika Agnieszki, czy twoja szybkość i siła?

- Wygrała Polska! (śmiech).

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze