Starciem Agnieszki Radwańskiej z Martiną Hingis, dwóch znanych z inteligentnego stylu gry tenisowych czarodziejek, emocjonowali się kibice nie tylko w Polsce i Szwajcarii, ale na całym świecie. Pojedynek był zacięty tylko w pierwszym secie. - Potem kondycja okazała się kluczowa - podsumowała mecz ze swoją idolką Isia. - Gdybym ograła Agnieszkę, można by było mówić o cudzie - dodała Martina.
Polska - Szwajcaria 1:1! Agnieszka Radwańska lepsza od Martiny Hingis, porażka Urszuli Radwańskiej
Martina Hingis wróciła do reprezentacji Szwajcarii po 17 latach przerwy. W tym czasie dwukrotnie kończyła karierę, a kiedy ostatnio ją wznowiła, powróciła jedynie do rywalizacji w deblu. Ostatni oficjalny mecz w singlu (grała tylko pokazówki) rozegrała ponad 7 lat temu, więc wszyscy zadawali sobie pytanie, jak była liderka rankingu zniesie trudy pojedynku z Radwańską.
Pierwszy set był wyrównany, a błyskotliwa Martina pokazała dużo pięknych akcji, podobnych do tych, którymi popisywała się przed laty, gdy przez 209 tygodni była numerem 1. Potem jednak opadła z sił. - To było wspaniałe uczucie, wyjść na kort i znów po tylu latach przerwy zagrać singla, i to z taką rywalką - dzieliła się wrażeniami Hingis po porażce z Radwańską.
- Na początku obie byłyśmy bardzo zdenerwowane. Mecz był wyrównany, a ja miałam swoje szanse. Gdybym je wykorzystała, to kto wie, być może udałoby mi się wygrać seta. Ale w końcówce pierwszej partii Agnieszka nagle zagrała kilka wspaniałych piłek. Wygrała seta, a potem była już bardziej wyluzowana i pewna siebie. A ja miałam coraz mniej sił. Ogólnie myślę, że mogę być z siebie dumna. Po tylu latach powalczyłam i dałam z siebie wszystko, a Agnieszka to przecież była wiceliderka rankingu. Ona nie daje ci punktów za darmo. To dlatego tak trudno się z nią gra - dodała słynna Szwajcarka.
W niedzielę Hingis znów spróbuje wywalczyć punkty w rywalizacji z Polkami. Może zagrać nawet dwóch meczach - najpierw w singlu, a potem w deblu. Tylko czy starczy jej sił? - Cóż, mamy w ekipie dwóch fizjoterapeutów i obaj z pewnością będą mieli ze mną wieczorem dużo roboty - zaśmiała się Martina. - Mam po meczu z Polską kilka dni wolnego, więc mogę potem nawet wylądować w szpitalu - rozbawiła dziennikarzy.
Agnieszka po meczu przyznała, że w pierwszym secie miała sporo problemów z błyskotliwą rywalką. - Byłam trochę zaskoczona, kiedy okazało się, że Martina zagra również singla, ale wiedziałam, że jest na to gotowa. Przygotowałam się do tego meczu. Wiedziałam, że będzie dużo długich wymian i biegania. Kluczowym momentem była końcówka pierwszego seta - zgodziła się z rywalką Isia. - Potem nabrałam pewności siebie i grało mi się już łatwiej. Myślę, że w najważniejszych momentach zagrałam swój najlepszy tenis. Kluczowe znaczenie miała też kondycja. Ona w ostatnich latach grała tylko debla, a to jednak bieganie na połówce kortu - dodała krakowianka.
Fanów Agnieszki zmartwił wielki bandaż na prawym udzie naszej gwiazdy. Isia uspokoiła jednak, że to nic poważnego. - Wiem, że groźnie to wygląda. Pół nogi mam jak jakaś mumia. Ale to tylko dmuchanie na zimne, nic poważnego - zapewniała Agnieszka.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail