Polacy w niedzielę sprawili sensację, pokonując liderów rankingu - Daniela Nestora i Nenada Zimonjicia 6:4, 6:4. Wczoraj znów grali jak z nut. Pierwszego seta meczu z zajmującymi trzecie miejsce w rankingu Knowlesem i Bhupathim wygrali 6:3. W całym secie stracili tylko 3 punkty przy własnym serwisie, a Marcin Matkowski znów posyłał piłki z prędkością ponad 230 kilometrów na godzinę!
Zwycięstwo nad faworytami zapewniłoby Polakom awans do półfinału. Niestety, świadomość wielkiej szansy wyraźnie sparaliżowała Fyrstenberga, który zaczął popełniać proste błędy. Najpierw dał się przełamać w drugim secie (3:6), a potem zupełnie zawalił super tie-breaka decydującego o wyniku meczu.
- Jesteśmy trochę rozczarowani, bo już mogliśmy być w półfinale - mówi wprost Matkowski. - Ale tak naprawdę graliśmy bardzo dobrze, o wyniku zdecydowało kilka przegranych piłek, w tym kilka bardzo pechowych.
Porażka nie zamyka Polakom drogi do półfinału. Jutro zagrają z czesko-słowacką parą Frantisek Cermak, Michal Mertinak (5. miejsce w rankingu). Jeśli wygrają, wciąż będą mieli szanse na awans (zależnie od pozostałych meczów w grupie).
- Zagraliśmy dwa bardzo dobre mecze z pierwszą i trzecią parą rankingu. Jeśli podobnie zagramy z Cermakiem i Mertinakiem, powinno być dobrze. Wciąż walczymy o półfinał - zapewnia "Matka". - Nie mamy innego wyjścia: pełna mobilizacja i kolejny mecz o wszystko. Ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni, to nas tylko dodatkowo motywuje.