Przed występem Świątek w Dosze mogło być sporo wątpliwości, zwłaszcza że turniej ten był niezwykle silnie obsadzony. Jednak już w pierwszym meczu liderka rankingu WTA pokazała, że jest w znakomitej formie, wygrywając z Danielle Collins (WTA 42) 6:0, 6:1. Po wielkim zwycięstwie przyszła miła niespodzianka - awans do półfinału bez gry po rezygnacji Belindy Bencic (WTA 9). W drugim meczu Iga potwierdziła wspaniałą dyspozycję, ponownie oddając rywalce zaledwie gema. W meczu o finał nie dała żadnych szans 11. tenisistce świata, Weronice Kudermietowej. Jeżeli ktoś dalej wątpił w formę obrończyni tytułu, finał nie pozostawił żadnych wątpliwości. W decydującym starciu spotkały się dwie najwyżej rozstawione tenisistki, a czwarta zawodniczka rankingu, Jessica Pegula, urwała Polce zaledwie trzy gemy!
Iga Świątek zdeklasowała legendy tenisa. Przecieramy oczy ze zdumienia!
Wspaniałe zwycięstwo 6:3, 6:0 w nieco ponad godzinę stanowi piękne zwieńczenie fantastycznego czasu w Dosze. Świątek zrewanżowała się Amerykance za bolesną porażkę w półfinale United Cup, po której zalała się łzami. Miesiąc później Pegula praktycznie nie istniała na korcie, a trzykrotna triumfatorka turniejów Wielkiego Szlema pewnie obroniła tytuł. Przy okazji dokonała tego w legendarnym stylu, ponieważ w erze open żadna z tenisistek nie wygrała turnieju WTA w lepszym stylu!
Dotychczasowa rekordzistka, Chris Evert, sięgnęła po tytuł w Lugano w 1981 r., przegrywając po drodze 7 gemów. Świątek pobiła to osiągnięcie, oddając rywalkom zaledwie 5 gemów. Faktem jest, że 21-letnia raszynianka rozegrała tylko trzy mecze, ale wszystkie z nich były z zawodniczkami z absolutnej światowej czołówki. Z kolei Evert przegrała 7 gemów w pięciu spotkaniach, a kilka lat wcześniej (w Indianapolis w 1974 r.) wygrała turniej, oddając przeciwniczkom jedynie 8 gemów w czterech meczach. Świątek pobiła te osiągnięcia i przeszła do historii!