Słynny australijski tenisista w dramatycznych okolicznościach odpadł z US Open, ale zaimponował w Nowym Jorku taką formą, że Polacy, którzy wkrótce zagrają w Warszawie z Australią (13-15 września), mają czym się martwić.
Hewitt zajmuje 66. miejsce w rankingu, ale tak niska pozycja jest bardzo myląca. W latach 2001 - 2003 był numerem 1, ostatnio walczył głównie o powrót do zdrowia. Po poważnej kontuzji stopy był nawet bliski zakończenia kariery. Teraz jest w pełni sił i znów pokazuje, jak wielki wciąż drzemie w nim potencjał. W US Open rozłożył na łopatki m.in. słynnego Juana Martina Del Potro (nr 6 ATP), a potem dalej grał fantastycznie i był o krok od awansu do 1/4 finału. W piątym secie zwariowanego pojedynku z Michaiłem Jużnym prowadził już 5:2, ale ostatecznie przegrał z Rosjaninem 3:6, 6:3, 7:6(3), 4:6, 5:7.
- Przegrałem, ale przed zbliżającym się meczem z Polską w Pucharze Davisa taki występ na US Open to ogromny zastrzyk pewności siebie - mówi słynny Australijczyk. - Jestem gotowy na kolejne wyzwania.
Całe szczęście, że baraż o historyczny awans zostanie rozegrany na zbudowanych w warszawskiej hali Torwar kortach ziemnych. Mączka nie jest ulubioną nawierzchnią Hewitta... - Jako gospodarze barażu Polacy wybrali korty ziemne. Wiedzą, że my ich nie lubimy, ale dla nich to też nie jest przecież najlepsza nawierzchnia. Kubot na mączce nie radzi sobie za dobrze - zauważa Hewitt.
Czeka nas bardzo interesująca rywalizacja. Polacy mają bardzo dobrych deblistów, a Janowicz to też niewątpliwie gracz wysokiej klasy. Słyszałem o jego problemach z plecami, ale jestem przekonany, że zagra. Gdyby rzeczywiście był poważnie kontuzjowany, nie wystąpiłby później na US Open w turnieju deblowym. Byłaby to jedna z najgłupszych rzeczy, jakie w życiu widziałem - odpowiada prowokacyjnie na pytanie "Super Expressu" Australijczyk.
Poza Hewittem o sile "Kangurów" decyduje Bernard Tomic. Kontrowersyjny 21-latek odpadł z US Open w II rundzie. - Jeżeli myślimy o wygraniu trzech meczów i pokonaniu Polaków, to bez wątpienia potrzebujemy Berniego w wysokiej formie - przyznaje Hewitt.