Iga Świątek ostro potraktowana przez hiszpańskich dziennikarzy. Przeholowali
Iga Świątek rozgrywa najgorszy sezon od wielu lat, nie oznacza to jednak, że jest to obiektywnie słaby sezon w jej wykonaniu. Oczywiście, takie porażki jak niewykorzystanie piłki meczowej przy szanse awansu do finału Australian Open czy porażki już w 3. rundzie turniejów WTA 1000 w Rzymie oraz WTA 500 w Stuttgarcie bolą, lecz z drugiej strony większość zawodniczek na świecie marzyłaby o takich wynikach, jak: półfinał Australian Open i Roland Garros, półfinał WTA 1000 w Dosze oraz WTA 1000 w Indian Wells czy WTA 1000 w Madrycie. Polka tak bardzo przyzwyczaiła swoich fanów i ekspertów do wygrywania... Ba! Nawet nie do wygrywania, a do dominacji na korcie, że całkiem solidne wyniki są rozpatrywane w ramach porażki. Oczywiście wszyscy wiemy, że Świątek stać na więcej, ale choć w rankingu WTA jest na 7. miejscu, to jej wynik tylko za ten rok plasuje ją na 4. pozycji na świecie. Jest gorzej, niż było, a Polka nie rozegrała w tym roku nawet żadnego finału, ale to wciąż regularna gra na stosunkowo wysokim poziomie.
Dlatego aż trudno uwierzyć w to, co przeczytaliśmy na temat Igi Świątek na portalu puntodebreak.com. Już sam początek jest zatrważająco brutalny – Iga Świątek sięga dna – czytamy na wstępie o półfinalistce dwóch imprez wielkoszlemowych w tym roku. Dalej nie jest lepiej. – Mimo że zameldowała się w półfinale i zaprezentowała się świetnie w rywalizacji z Sabalenką, to jednak królowa Paryża upada w półfinale i poddaje się, nawet nie walcząc do końca. To wyraźnie pokazuje, że Świątek jest w trudnym momencie – ocenili. Trudno nie dostrzec tej sprzeczności w stwierdzeniu, że zaprezentowała się świetnie, a później, że jednak się poddała. Czy porażka 0:6 w trzecim secie to jeden z wyrazów kryzysu Polki? Na pewno. Czy był to efekt „poddania się”? Kwestia mocno sporna. – Polka będzie musiała podjąć kluczowe decyzje, aby znów się odbić – dodali hiszpańscy dziennikarze.
To pogrążyło Sabalenkę w finale. Potem pokłóciła się z Gauff o Igę Świątek
Z jednej strony dla Świątek zaczyna się teraz najmniej ulubiony okres w sezonie, czyli gra na trawie, z drugiej jednak presja będzie zdecydowanie mniejsza – zarówno ze strony kibiców, jaki ze strony rankingu, ponieważ Polka bronić będzie zdecydowanie mniejszej liczby punktów, niż na nawierzchni ziemnej – w 2024 roku na trawie zagrała tylko w Wimbledonie, gdzie dotarła zaledwie do 3. rundy. W tym roku przed startem londyńskiej imprezy Świątek zagra jeszcze w Bad Homburg.
