Radwańska - Woźniacka, wynik 2:1 (3:6, 7:5, 6:2). Jeden mecz, dwie... Agnieszki!

2012-01-11 16:01

Agnieszka Radwańska pokazała charakter w meczu z Karoliną Woźniacką. W ćwierćfinale turnieju WTA w Sydney "Isia" była niezniszczalna. Przetrwała słabsze momenty, złapała swój rytm i wreszcie dzięki morderczej pracy na korcie "złamała" liderkę światowego rankingu. W tym spotkaniu oglądaliśmy dwie Agnieszki. Najważniejsze, że w decydujących fragmentach ciężar gry wzięła na siebie ta, którą chcielibyśmy widzieć podczas każdego starcia.

"Kobieta zmienną jest" - ta maksyma odnosząca się do kobiecej natury doskonale obrazuje to, co działo się na korcie w ćwierćfinałowym pojedynku rozgrywanego w Sydney turnieju. Obie panie potrafiły demonstrować zagrania klasy światowej, by za moment bez powodu seryjnie posyłać piłki w siatkę.

Mecz początkowo był wyrównany. Karolina Woźniacka wielokrotnie pokazała, dlaczego jest liderką rankingu WTA, ale popełniała też proste błędy. Agnieszka toczyła z nią zażartą walkę. Jednak od stanu 3:3 coś zacięło się po stronie "Isi". Oglądaliśmy festiwal błędów w jej wykonaniu i nawet gdy myliła się również Woźniacka, Polka potrafiła jeszcze przebić jej "wyczyny".

Przeczytaj koniecznie: Radwańska - Woźniacka, wynik 2:1 (3:6, 7:5, 6:2). "Isia" w półfinale turnieju WTA w Sydney! Zapis relacji NA ŻYWO w internecie

Na drugiego seta Dunka wyszła nieco zdekoncentrowana i chyba także zmęczona. Chwilowy "kryzys" przeciwniczki wykorzystała Radwańska, która prowadziła już 4:1. Nie potrafiła jednak postawić "kropki nad i". Ze stanu 4:1 zrobiło się... 4:5! Wówczas w Agnieszce obudziła się... lwica. Najlepsza polska tenisitka wreszcie rozpoczęła walkę na najwyższym poziomie. Dała z siebie wszystko i "wyszarpała" zwycięstwo 7:5 w II secie.

Ostatnia partia należała już do "Isi". Woźniacka wróciła na kort całkowicie rozbita, a więcej uwagi poświęcała rzekomej kontuzji (lewej ręki) - która nagle się pojawiła - niż grze. Przerwa na konsultację medyczną wykorzystana przez Dunkę wybiła Polkę z rytmu, ale... tylko na chwilę. Od 2:2 Agnieszka grała jak z nut. W jej oczach pojawiła się wreszcie wiara w sukces i do końca meczu wychodziło jej już wszystko. Jej przyjaciółka mogła tylko oglądać zza siatki jak Radwańska wygrywa.

Czy równie wielkie emocje czekają nas w półfinałowym spotkaniu "Isi" z Białorusinką - Wiktorią Azarenką?

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze