Szwajcar trenował pod opieką ochroniarzy, nie wyglądało jednak, aby specjalnie przejął się groźbami.
- To mały wpis na stronie internetowej, nic konkretnego - powiedział i w pierwszym meczu turnieju pewnie pokonał 6:3, 7:5 Lu Yen-hsuna z Tajwanu.
Sprawca zamieszania przyznał, że groźby były żartem. - Jest mi przykro. Kłóciłem się z fanami Federera i napisałem coś głupiego - tłumaczył.