Wielki stres rywalki Igi Świątek
Aż trudno w to uwierzyć. Amanda Anisimova po pięknym meczu, granym na wysokim poziomie sportowym i emocjonalnym, pokonała w półfinale Wimbledonu Arynę Sabalenkę, liderkę światowego rankingu tenisistek. W finale z Igą Świątek kompletnie spaliła się psychicznie. Widać było nerwy u trzynastej rakiety świata, nerwy, których nie potrafiła powstrzymać aż do końca finału. Iga Świątek również Anisimovej nie pomogła, bowiem mecz rozgrywała z wielkim spokojem. Dla Raszynianki był to szósty wielkoszlemowy finał w karierze (dotychczasowe pięć wygrała), dla Amerykanki to był pierwszy wielkoszlemowy finał.
ZOBACZ TEŻ: 15-letnia Iga Świątek jako modelka w "Super Expressie"! Kapitalne zdjęcia!
Księżna Kate zachwyciła na Wimbledonie [ZDJĘCIA]
Anisimova początek spotkania mogła zganić stresem związanym z debiutem w tymże wielkoszlemowym finale. Po kolejnych nieudanych uderzeniach starała się trzymać nerwy na wodzy, zwłaszcza w pierwszych czterech gemach. Pękła w końcówce przegranego 0:6 seta. Na starcie drugiego, gdy rozpaczliwie broniła swojego podania już w pierwszym gemie, zaczęła rozpaczliwie krzyczeć po nieudanych zagraniach. Do takich okrzyków widzowie na Wimbledonie nie są przyzwyczajeni. Raz Anisimova wykrzyknęła z irytacją po nieudanym forhendzie po linii, wiedząc już bezpośrednio po uderzeniu, że piłka nie spadnie, tam gdzie chce.
W późniejszej fazie seta również fatalnie myliła się, uderzając z linii końcowej forehand po linii, ale reagowała w cichy sposób. Będąc chyba pogodzoną z losem. Trudno było przewidzieć taki scenariusz, również biorąc pod uwagę historię bezpośrednich zmagań obu pań. Ona do sobotniego popołudnia nie istniała, Anisimova i Świątek nigdy nie spotkały się w seniorskiej karierze na zawodowych kortach, był to ich pierwszy pojedynek w karierze.
ZOBACZ TEŻ: Wimbledon: Premie są ogromne, ale podatki też! Iga Świątek musi oddać fortunę!