To była walka nie tylko o punkty i pieniądze. Obaj tenisiści próbowali sobie coś udowodnić. Federer - że nadal jest najlepszy na świecie, a Murray - że teraz przyszła jego pora na panowanie na kortach. Walka była ciężka, bo obaj wybierali trudne zagrania, zmieniali rytm gry, starali się przeciwnika nie tylko ograć, ale i ośmieszyć. W tym tenisie totalnym odrobinę skuteczniejszy okazał się Szkot, ale udało mu się to dopiero przy dziewiątym meczbolu.
Federer schodził z kortu szybko, z opuszczoną głową. On już myśli o rewanżu w przyszłym roku.
W półfinałach Masters Cup Murray zagra z Nikołajem Dawidienką, a Gilles Simon z Novakiem Djokoviciem.