Drabinka turniejowa Australian Open ułożyła się tak, że Iga Świątek ma naprawdę wymagającą ścieżkę do zwycięstwa. Już sam początek miał nie być łatwy i faktycznie nie był. Jule Niemeier postawiła naprawdę twarde warunki Polce, ale i tak musiała uznać jej wyższość przegrywając 5:7, 4:6. Kolejne starcie Igi Świątek było już łatwiejsze – Camila Osorio uległa liderce rankingu 2:6, 3:6, ale Świątek tak naprawdę mogła wygrać to spotkanie zdecydowanie szybciej, zdarzało się jej jednak sporo błędów przy własnym podaniu. Niespodziewanie im było dalej, tym łatwiej, bo Cristina Bucsa to zdecydowanie najniżej notowana rywalka, z którą w tym turnieju walczyła Świątek i Polka pokonała ją niemal do zera, bo 6:0, 6:1. Okazało się, że tak krótki czas spędzony na korcie (55 minut) postanowił wykorzystać... trener Igi Świątek, by odbyć z nią dodatkowy trening.
Iga Świątek szybko wróciła na kort: „Pracowaliśmy nad serwisem”
Tomasz Wiktorowski do rozmowy z dziennikarzami wyszedł później, niż się mogło spodziewać. Okazało się, że po zakończeniu meczu postanowił jeszcze wrócić z Igą na kort i przetrenować jeden z elementów gry. – Nie było jeszcze pomeczowej rozmowy. Dlatego, że Iga przyszła do szatni i stwierdziliśmy, że jeszcze chwilkę poserwujemy. Pracowaliśmy nad jednym elementem. Dopiero zeszliśmy z kortu i dlatego przyszedłem później – wyjaśnił trener Igi Świątek, cytowany przez Sport.pl.
Tomasz Wiktorowski podkreślił jednak, że były to raczej drobne szlify, niż ciężka praca, bo nawet po takim krótkim meczu to nie czas, aby przemęczać zawodniczkę. – To czas na drobne szlify i krótkie przypomnienie sobie pewnych rzeczy. Dzisiejszy mecz był dość krótki, więc tej energii na pewno Iga ma jeszcze dużo do spożytkowania. Czas na prawdziwą pracę przyjdzie po Australii czy też przed startami na Bliskim Wschodzie – dodał.