- Szukamy wszelkich możliwości wyeliminowania błędu wynikającego z zawodnego sprzętu - tłumaczy "Super Expressowi" Sikora dwa tygodnie przed startem Pucharu Świata.
Biatlonista z zasady otrzymuje na zawody wyselekcjonowane i przestrzelane naboje z jednej serii, ale naszym trenerom tego było mało. To dlatego Sikora podjął się benedyktyńskiej pracy, w trakcie której odrzuca na wadze fabryczne niedoróbki. Były mistrz świata i wicemistrz olimpijski szykuje naboje tylko na zawody i oficjalne treningi w trakcie sezonu trwającego od listopada do marca. Będzie to aż 8500 sztuk. Każda jest ważona z dokładnością do jednej tysięcznej grama!
- Kiedy pierwszego dnia zabrałem się sam za ważenie, byłem przerażony. Wyszło mi, że w tym tempie będę to robił ze trzy miesiące. I obawiałem się, że po nocach będą mi się śnić naboje - śmieje się Sikora. - Na szczęście teraz pomagają mi współpracownicy.
Sikora z doświadczenia wie, co może się wydarzyć, gdy amunicja zawodzi. - Kiedyś wystrzeliłem, a pocisk nawet nie doleciał do tarczy - opowiada. - W zależności od zmiennej wagi może uderzyć nieco niżej lub wyżej, dlatego zależy nam na powtarzalności.
- Detale grają w naszym sporcie kolosalną rolę - dodaje w rozmowie z "SE" dwukrotna medalistka MŚ 2015 Weronika Nowakowska-Ziemniak (29 l.), która jest wielką entuzjastką nowego pomysłu szkoleniowców. - Przecież przez jeden niecelny strzał można spaść z podium na 15. miejsce. A niestety czasami trafiają się naboje z kosmosu, które latają jak chcą i to w najważniejszej chwili zawodów. Będę spokojniejsza ze świadomością, że nasze są sprawdzone i wszystko tak naprawdę zależy wyłącznie ode mnie - przekonuje najlepsza polska biatlonistka.