Koszmar. 91. minuta. Trabzonspor przegrywał z Fenerbahce 0:4. Goście prowadzili po bramkach zdobytych przez Alpera Potuki, Volkana Sena, Naniego oraz Robina van Persiego. Spotkanie nie miało większego znaczenia dla układu tabeli. Przynajmniej dla gospodarzy, którzy zajmują 11. miejsce w tabeli tureckiej Superligi. Zawodnicy ze Stambułu teoretycznie wciąż walczą o tytuł, ale ich strata do lokalnego rywala, Besiktasu, wynosi obecnie sześć punktów.
Piast - Lechia 3:0! Gliwiczanie jeszcze nie oddają tytułu!
Jeden z fanów Trabzonu wyraźnie poczuł jednak krew. Nie wytrzymał nerwowo kolejnych porażek swojej ukochanej drużyny. Uznał, że czas znaleźć winnego. Padło na arbitra, który miał pecha. Akurat nawinął się stadionowemu bandycie. Był najbliżej.
Szybka akcja, posługując się slangiem rodem z trybun. Pokonanie przeszkód, obalenie i obicie przeciwnika. Katowany arbiter nawet nie zareagował. Był pewnie tak samo zszokowany jak my, obserwatorzy zdarzenia po fakcie. Służby porządkowe zareagowały z opóźnieniem i niewiele zabrakło, a doszłoby do tragedii.
OHA pic.twitter.com/CoCWMo7I4U
— Mustafa Önder (@vatskenayduu) April 24, 2016
Spotkanie zostało przerwane. Uczestnicy wydarzenia - piłkarze oraz sędziowie - szybko uciekli do szatni. Nie wiadomo, co grozi zespołowi gospodarzy. Wiemy tylko jedno. Na razie do podobnych zajść dochodzi w Turcji. W Polsce nasi piłkarze muszą tylko znosić upokorzenia w postaci oddawania koszulek. Ot, bo przecież jak przegrywają, to nie zasługują na noszenie barw klubowych.
Pytanie aktualne. Jak daleko znajdujemy się od zwyczajów panujących w Turcji?