KSW 39. Pudzianowski: Kowalczyk niech sobie marzy. Za marzenia nie karzą [WYWIAD]

2017-05-27 16:31

Już 27 maja gala KSW 39 Colosseum, a na niej starcie dwóch gladiatorów. Mariusz Pudzianowski (40 l.) wejdzie do klatki z Tyberiuszem Kowalczykiem (38 l.), którego przed laty regularnie pokonywał w zawodach strongmanów. - Tyberiusz jest dopiero na początku drogi, którą ja pokonałem. Może wszystkich oszukać, ale ze mną mu się nie uda - mówi "Pudzian" w rozmowie z "Super Expressem".

Super Express": - Twój rywal w wywiadach odgraża się, że w klatce zniszczy cię i zdepcze. Kpi, że powinieneś już iść na emeryturę, ożenić się i dzieci robić...

Mariusz Pudzianowski: - No musi sobie pogadać (śmiech). Za marzenia nie każą, to niech marzy. MMA trenuję ciężko od 8 lat i wierzę w swoją pracę. Może i nie jestem wielkim talentem, ale cały czas robiłem swoje, i efekty muszą być. Tyberiusz jest dopiero na początku drogi, którą ja przez te wszystkie lata przeszedłem. Opowiada, że mnie zdepcze? Powiem tak: wilk nie boi się psa, ale wkurza go jego szczekanie.

- Czyli Kowalczyk nie ma z tobą szans?

- Szanse oczywiście ma. Żadnego rywala nie lekceważę i z Tyberiuszem będzie tak samo. To jest MMA i waga ciężka. Chwila nieuwagi i można dostać bombę, po której jest po tobie.

- Ostatnią walkę Tyberiusz wygrał, zakładając rywalowi gilotynę. Właśnie w taki sposób ty po raz ostatni przegrałeś. Gilotyną zaskoczył cię Marcin Różalski...

- Tak, ale to nie ma znaczenia. Prawda jest taka, że do tej pory Tyberiusz nie miał za mocnych przeciwników. Wszystkie pojedynki wygrał szybko w pierwszych rundach, więc nawet trudno ocenić, jak on się bije. Na półtorej minuty walki to nawet chłop na ulicy ma siłę. Prawdziwe MMA zaczyna się po dwóch minutach, gdy liczą się już głównie głowa i kondycja. Tyberiusz może wszystkich oszukać, ale mnie nie oszuka. Obaj jako strongmani ważyliśmy ponad 140 kilogramów i mieliśmy tę samą strukturę mięśniową, więc wiem, jak ciężko mu teraz zbudować wytrzymałość. Za krótko idzie tą drogą, a pewnych etapów nie da się przeskoczyć. Musiałby być jakimś fenomenem. Po dwóch minutach walki przekona się, że brak tlenu boli dużo bardziej niż ciosy po głowie.

- Ale on zapowiada, że po dwóch minutach będzie już po walce. Zamierza cię szybko znokautować.

- Niech próbuje, zapraszam. Nie tacy próbowali. Walczyłem z Grahamem, Różalskim czy z Thompsonem, a to przecież specjaliści od walki w stójce. Żadnemu z nich nie udało się mnie znokautować. Tyberiusz w strongmanach ciągle oglądał moje plecy i marzy teraz o rewanżu. Widzę, że siedzi w nim sportowa zazdrość. Niech sobie marzy, ale jeżeli nie zdarzy się jakiś przypadek, to będzie jak w strongmanach - znów ze mną przegra.

Najnowsze