Marcin Gortat stracił 2 miliony złotych

i

Autor: Mariusz Grzelak

Gortat zagrał w pierwszej piątce, a jego trener przeklinał [WIDEO]

2013-11-02 9:39

Dwa mecze, dwie porażki. Koszykarze Washington Wizards prowadzili już 12 punktami w trzeciej kwarcie meczu z Philadelphia 76ers, ale ich moc zgasła w ostatnich minutach i jak dzieci dali sobie odebrać wygraną. Zespół Marcina Gortata uległ 102:109 i pozostaje bez zwycięstwa w nowym sezonie NBA.

Polak po raz pierwszy w nowych barwach rozpoczął grę w wyjściowej piątce, bo Brazylijczyk Nene odczuwał ból łydki i w ogóle nie grał. Gortat spędził więc na parkiecie prawie 37 minut, trafiając 5 z 10 rzutów z gry i kończąc spotkanie z 12 punktami, 7 zbiórkami i 3 blokami.

Atmosfera w hali „Czarodziejów” nawet przed meczem daleka była od wyjątkowej. Na otwarcie sezonu w stolicy USA arena Verizon Center była zapełniona ledwie w dwóch trzecich. Kibice nie za bardzo wierzą, że uda się odwrócić czarną serię – od 2008 roku Wizards nie grali w play-off.

Po meczu trener Randy Wittman narzekał na podejście podopiecznych do gry, na pytania odpowiadał ledwie przez 5 minut i był na tyle podminowany, że podczas konferencji prasowej wyrwały mu się z ust przekleństwa. - Poświęcenie oznacza pier... grę w obronie – wypalił coach ekipy Gortata.

W niedzielę Gortat i spółka powalczą z mistrzami NBA, koszykarzami Miami Heat. Transmisja w Canal+ Sport o północy.

Wypowiedź Gortata w szatni Wizards po meczu:

- Nie jesteśmy konsekwentni w obronnych rotacjach, trzeba się poświęcać w defensywie na sto procent, wykańczać akcje, zbierać piłki, wziąć się do pracy i grać najlepiej jak się potrafi – powiedział Gortat. - W pierwszej połowie mieliśmy dobry rytm gry, ale w drugiej straciliśmy go. Rywale zaczęli trafiać, wchodzić pod kosz, a my nie umieliśmy ich powstrzymać w akcjach jeden na jeden. Trzeba grać dużo lepiej w obronie. To na pewno nie było najlepsze, na co nas stać. Wiele punktów straciliśmy spod kosza, w sumie było 74, ale sporo akcji wynikało z kontr, zbiórek ofensywnych, wyciągania wysokich graczy spod tablicy. Nie było pomocy od partnerów, a żeby zatrzymać przeciwnika, trzeba pięciu graczy, cały zespół ma na to pracować. Trzeba też przyznać, że rywale trafili kilka trudnych rzutów. Możemy się tylko poprawiać, dobrze, że to drugi mecz sezonu, a nie sześćdziesiąty. Mamy czas, żeby wrócić do hali treningowej i coś z tym zrobić. Pomału uczę się grać z nowymi kolegami, jest coraz lepiej, ale jeszcze nie perfekcyjnie. John Wall biega tak szybko, że zanim po postawieniu zasłony znajdę się na otwartej pozycji, on już jest pod koszem. Wciąż się uczę się, to dopiero drugi mecz. Było nieco lepiej w obronie, ale muszę zapewnić drużynie jeszcze więcej zbiórek.

Najnowsze