Debiut programu "Shaq kontra...", w którym czterokrotny mistrz NBA
rywalizuje z największymi gwiazdami amerykańskiego sportu w ich
dyscyplinach, nastąpił przed kilkoma dniami. Pierwszym rywalem O'Neala
był Ben Roethlisberger, zawodnik zdobywców NFL Super Bowl, Pittsburgh
Steelers. Godzinny program (zespół Shaqa przegrał 17:21 i Ben będzie
mógł nosić mistrzowski pierścień mistrza NBA) był średnio ciekawy,
dopóki - jak słusznie zauważył felietonista "Arizon Republic" - "nie
zaczęły się pokazywać napisy końcowe". Nazwisko jednego z producentów:
Steve Nash.
Historia zaczęła sie w lutym 2008 roku, kiedy Shaq trafił do Phoenix
Suns. Nash, znany z tego, że nie ma w sobie niczego z wielkiej gwiazdy,
w rozmowie z Shaqiem wspomniał o tym, że pracuje obecnie ze
scenarzystami telewizyjnymi nad pomysłem, w którym rywalizowałby
przeciwko innym gwiazdorom sportu w ich dyscyplinach.
Rozmowa na tym się skończyła, aż do początku sezonu 2008/2009, kiedy
wsiadając do autobusu Phoenix Suns wiozącego koszykarzy na lotnisko,
Shaq pochwalił się przed zawodnikami, że... będzie gwiazdą telewizyjnego
show, w którym... będzie rywalizował przeciwko innym gwiazdorom w ich
dyscyplinach! "Mówisz o tym pomyśle, który mi ukradłeś?" - miał według jednego z działaczy Suns powiedzieć Nash. Krótko po tym
incydencie, dwukrotny MVP ligi poszukał adwokata specjalizującego się w
prawach telewizyjnych i nazwisko Nash, wraz z płynącymi stąd profitami,
pojawiło się wśród producentów "Shaq kontra...".
Teraz Nash twierdzi, że
wszystko jest w porządku. - Współpracuję z Shaqiem nad cześcią programu,
popieram go w 100 procentach - powiedział komentując sytuację Steve,
który w szatni Suns znany jest jako dyplomata zawsze łagodzący spory
między zawodnikami.
W rzeczywistości, jak twierdzą działacze Suns, Nash był wściekły, nie
mogąc uwierzyć, że mógł go tak oszukać kolega z parkietu. Skończyło się
na tym, że po raz pierwszy od pięciu lat Phoenix, jedna z najbardziej
widowiskowo grających drużyn w NBA, faworyt ligi, nie awansowali do
playoffs. A Steve Nash poczekał, aż Phoenix zdecyduje się oddać
"kolegę" Shaqa do Cleveland zanim, miesiąc później, odnowił swój
kontrakt z Suns. Przypadek?
Pierwszy show Shaqa z gwiazdą najbardziej popularnego sportu
w Stanach futbolu amerykańskiego przyciągnął przed telewizory
przeciętne 4,3 mln widzów. Następne, w których O'Neal ma
rywalizować m.in. w boksie przeciwko Oscarowi De La Hoyi, w siatkówce
plażowej przeciwko złotym medalistkom z Pekinu Misty May-Traynor i
Kerri Walsh, tenisistce Serenie Williams czy ośmiokrotnemu złotemu
medaliście z Pekinu pływakowi Michaelowi Phelpsowi, muszą być lepsze, by
liczyć na kontynuację telwizyjną.
Jednak Shaqa i tak czeka sądowa batalia, bo pojawił się inny znany sportowiec,
tegoroczny finalista Wimbledonu Andy Roddick, którego prawnicy twierdzą
to samo, co Nash - że Shaq ukradł jego pomysł, zawarty w opublikowanej
w 2007 roku książce Roddicka "Andy wygrał ze mną patelnią".
O'Nealowi szykuje się ciekawa jesień i nie będzie ona miała nic
wspólnego z grą w jednym klubie z innym MVP NBA, LeBronem Jamesem. Ten
ostatni na pewno będzie uważał, o czym rozmawiać z Shaqiem. A Kobe
Bryant, który zawsze twierdził, że Shaq to jeden z najbardziej
dwulicowych ludzi, jakich spotkał w życiu, pewnie teraz uśmiecha się i dodaje "zawsze wam to mówiłem"...