"Super Express": - Kto cię tak podrapał na ramieniu?
Marcin Gortat: - (śmiech) Jakiś czarny tygrys, z którym walczyłem na treningu, nie obciął sobie paznokci. Na szczęście to nic groźnego.
- Czy słynny Paul Pierce (36 l.), który przyszedł do was z Brooklyn Nets, będzie nowym liderem Wizards?
- Na pewno, bo przecież już zasłużył sobie na miano legendy, zdobył z Celtics mistrzostwo NBA. Podzielę się z nim rolami. Ja będę liderem i motywatorem zawodników wysokich, środkowych. Paul zaś - liderem w szatni, będzie budował atmosferę przed meczem. Ale liderem na boisku będzie John Wall, który jest kapitanem drużyny i dobrze spełnia swoją rolę.
Golden State Warriors będą mieli halę w kształce klozetu!
- LeBron James opuścił Miami i przeszedł do Cleveland Cavaliers. Jak to zmieni układ sił w NBA?
- To, że LeBron James gra teraz w Cleveland Cavaliers, nie znaczy, że będą oni niepokonani. Miami też ma szansę, będą musieli tylko zmienić trochę styl gry. Na pewno my też nie jesteśmy bez szans. Myślę, że finał naszej konferencji to dla nas plan minimum.
- Jak ci się pracuje z trenerem Randym Wittmanem?
- Kocham go i nienawidzę jednocześnie, bardzo dużo się od niego uczę.
- Czy te 60 milionów dolarów, które masz w nowym kontrakcie, zmieniły cię?
- Nie, bo nigdy nie zapomniałem, skąd jestem. I nie jest tak, że z dnia na dzień stajesz się inną osobą, bo masz więcej forsy. Dzięki temu, że mam więcej pieniędzy, mogę rozwijać swoją fundację MG13, realizować więcej wspaniałych projektów z myślą o dzieciach. Wspieramy również Wojsko Polskie.
- Jak przebiegało twoje spotkanie z prezydentem Bronisławem Komorowskim?
- Było bardzo miłe. Zwiedziłem też Belweder. Bardzo cenię sobie takie spotkania, bo mnie budują, wzbogacają na przyszłość.
- Na przyszłość? Może zostaniesz prezydentem Polski?
- Najpierw chciałbym coś zrobić dla mojej rodzinnej Łodzi, by ludziom żyło się tam lepiej. Porozmawiamy o tym więcej, ale za 10 lat.
Marcin Gortat: Jestem seksowną białą czekoladą!
- Twój nowy dom, który kupiłeś w Stanach, jest tak duży jak Belweder?
- (śmiech) Nie, Belweder to ogromy pałac, a ja mam skromny, mały, biały domek.
- Za prawie dwa miliony dolarów?
- Udało mi się znaleźć świetną ofertę, nie będę mówił, ile kosztował, ale odczułem ten wydatek. Ten dom pod Waszyngtonem to jedna z inwestycji, którą zrobiłem, gdy podpisałem nowy kontrakt z Wizards.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail