W ostatnim roku kończącej się właśnie 5-letniej umowy Gortat zarobił 7,7 mln dol. Krążąca po mediach w USA kwota 10 mln dol. za sezon, jakiej Polak może być pewien w kolejnym rozdaniu, okazuje się... dość niska.
- Głupio mi mówić o własnej wartości, ale umówmy się, że 10 mln to suma startowa, od tego zaczniemy - przekonuje łodzianin. - Nie ma wielu środkowych na rynku. Jedni zarabiają po 10 mln, a inni po 16. A ja czasami grałem jak ktoś, kto dostaje 16 mln za sezon - dodaje Gortat, który zdaje sobie doskonale sprawę, że przed negocjacjami ma wszystkie atuty w ręku.
- Mam pewien pułap oczekiwań, w którym chciałbym się zgodzić z kontrahentami. Kto spełni moje oczekiwania finansowe, znajdzie się w gronie zespołów, które będą mnie interesować - wyjaśnia Marcin. - Liczy się także osoba rozgrywającego, moja rola w drużynie, a nawet to, czy szef klubu jest pasjonatem koszykówki, czy tylko biznesmenem.
Wiadomo jaka jest maksymalna gaża, której Gortat i tak nie mógłby przekroczyć w jednym roku. Otóż według przepisów NBA gracz o takim stażu jak Marcin (7 lat w lidze) może zarobić maksymalnie 17-18 mln dol. za sezon. Suma ta zależy od pułapu wynagrodzeń, który nie został jeszcze określony na sezon 2014/2015. W poprzednich rozgrywkach wynosiła 16,4 mln USD.
Jak podkreśla reprezentant Polski, jego obecny klub Washington Wizards jest w czołówce listy drużyn, z którymi mógłby się związać na kolejne lata. - Także dlatego, że tylko Wizards mogą mi zaproponować 5-letni kontrakt, a wszyscy inni 4-letni - wyjaśnia jedyny Polak w NBA.
Od 1 lipca Gortat będzie w swoim domu w Orlando czekał na oferty od zainteresowanych klubów. - Wiem, że wiele drużyn może się o mnie bić - przyznaje. - Nie chcę mówić, jaka jest moja wartość, ale nawet jeśli wynosi ona x, może się zdarzyć, że ktoś będzie skłonny zaproponować 3x. Ale jeśli zostanę przepłacony, wcale mi to nie przeszkadza - śmieje się Gortat.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail