"Super Express": - Ostatni mecz w NBA rozegrałeś 13 dni temu. Dalej leczysz rany po sezonie?
Marcin Gortat: - Tak. Jestem bardzo zmęczony po tych wszystkich meczach, jestem też lekko odwodniony. Pod koniec sezonu czasami brakowało mi gazu w trzeciej czy czwartej kwarcie meczu. Dokuczają mi także drobne bóle, ciągle pobolewa mnie nos po niedawnym złamaniu. Będzie się pewnie jeszcze goił ponad miesiąc. Teraz korzystam z masaży i z różnego rodzaju fizykoterapii, by przygotować się dobrze do następnego sezonu.
- A co z twoją grą w kadrze?
- Do Polski przylecę w lipcu i ogłoszę oficjalnie, czy będę grał w reprezentacji.
- Rozegrałeś już cztery sezony w NBA. Co jest najfajniejsze w grze w tej lidze?
- Przede wszystkim świadomość, że jestem w gronie czterystu najlepszych zawodników na świecie. Poprzez występy w NBA tworzę historię, a to zawsze było moim największym marzeniem. Nawiązuję też bardzo dużo kontaktów, które potem zaowocują.
- Co sądzisz o karze w wysokości 100 000 dolarów wymierzonej Kobe Bryantowi za to, że nazwał sędziego "pier... pedałem"?
- Kobe powiedział to pod wpływem emocji. Myślę, że ta kara za bardzo go nie zaboli. Rozumiem też, że NBA jako organizacja musi dbać o swój wizerunek i nie może tolerować takich wybryków.
- NBA to nie tylko walka na parkiecie, ale też liczne i długie podróże po całym kontynencie. Co robicie w tych samolotach?
- Głównie gramy w gry komputerowe. Ja czytam też gazety, oglądam filmy i nadrabiam zaległości w spaniu. Po meczu staram się też dobrze zjeść.
- Na kogo stawiasz w mistrzostwach?
- Trudno wskazać jednego faworyta. Na Wschodzie stawiam na Boston lub Miami, a na Zachodzie silni będą San Antonio i LA Lakers. Bardzo chciałbym, by w finale Konferencji Zachodniej San Antonio zagrało z Dallas, ale nie sądzę, żeby było to możliwe.
- Masz kontakt z Tomkiem Adamkiem?
- Tak, jesteśmy w kontakcie. Będę z całą swoją rodziną na jego wrześniowej walce z Kliczką we Wrocławiu. Mam nadzieję, że wygra.
- Ostatnio sporo się mówiło o kłopotach rodzinnych Steve'a Nasha i jego rozstaniu z żoną.
- Też słyszałam te plotki. To są kompletne bzdury wymyślane przez tych, którzy chcą mu zaszkodzić. Steve jest bardzo dobrym człowiekiem, a jego sprawy rodzinne są jego prywatną sprawą.
- Będąc graczem NBA, trudno jest utrzymać związek?
- Na pewno nie jest to łatwe, bo jest wiele pokus i sytuacji, w których można stracić głowę. Ale tak naprawdę wszystko zależy od ciebie i od tego, czy masz przy sobie odpowiednią partnerkę. No i oczywiście od tego, jak silnym darzysz ją uczuciem.
- A jak jest z tobą?
- Bardzo dobrze. Słowo zdrada nawet nie istnieje w moim słowniku.