Gortat zanotował tylko pięć punktów, dziesięć zbiórek i trzy bloki, ale w obronie prezentował się znakomicie. Robił skuteczne zasłony, czym stwarzał miejsce kolegom, przeszkadzał też w oddawaniu rzutów rywalom, tak jak np. w jednej z ostatnich akcji meczu. Czwarta kwarta była w jego wykonaniu popisowa, a świadczą o tym zdobycze punktowe Hawks, którzy trafili zaledwie cztery z trzynastu rzutów spod kosza.
Gościom nie pomogła dobra dyspozycja Dennisa Schroedera, który rzucił dwadzieścia dziewięć punktów. Słaba skuteczność Hawks to m.in. też efekt nie najlepszego występu Dwighta Howarda. Doświadczony środkowy rzucił zaledwie pięć punktów. Z kolei wśród Wizards najlepszy dorobek miał Bradley Beal (dwadzieścia siedem punktów), a znakomicie prezentował się też rozgrywający John Wall (dwadzieścia punktów, czternaście asyst, sześć zbiórek).
Dzięki zwycięstwu we własnej hali Wizards są już o krok od awansu do kolejnej rundy play-off. W serii do czterech zwycięstw prowadzą z Hawks 3:2. Jeśli wyeliminują ekipę z Atlanty, to ich następnym rywalem będzie wygrany z pary Boston Celtics - Chicago Bulls.
Washington Wizards - Atlanta Hawks 103:99 (23:25, 27:24, 33:30, 20:20)