Świat sportu pogrążył się w żałobie po tragicznym wypadku, w którym w rozbitym helikopterze zginął słynny Kobe Bryant. Jedna z największych gwiazd Los Angeles Lakers i całej ligi NBA straciła życie razem z ośmioma innymi osobami, w tym także z nastoletnią córką, Gianną. Kondolencje napływają z wszystkich krajów - od kibiców, sportowców, polityków czy celebrytów.
Media donoszą też o kolejnych potencjalnych powodach, które mogły przyczynić się do katastrofy. Według informacji "NY Times", który opiera się na nagraniu z rozmów między kontrolerami a pilotem, helikopter otrzymał specjalną zgodę na kontynuowanie lotu, mimo bardzo niekorzystnych warunków pogodowych.
Śmigłowiec poruszał się we mgle, przez co pilot poprosił o śledzenie lotu, które polega na stałym kontakcie z maszyną. - Wciąż jesteś na zbyt niskim poziomie do lotu w tych warunkach - słychać na nagraniu. Po chwili helikopter zniknął z radarów. Nie wiadomo, czy pilot słyszał ostrzeżenie ze względu na zakłócenia komunikacji radiowej spowodowanych pogodą. Według świadków cytowanych przez CBS News, helikopter najpierw miał się rozbić zbocze góry, a następnie spaść w około 20-25 sekund.
Helikopter rozbił się w stanie Kalifornia z dziewięcioma osobami na pokładzie. Ośmiu pasażerów i pilot zginęli na miejscu. Oprócz Kobego i jego córki byli to także trener baseballu John Altobelli razem z żoną Keri i nastoletnią córką Alyssą, trenerka koszykówki, Christina Mauser, Sarah Chester oraz jej nastoletnia córka Payton, a także Ara Zobayan sterujący maszyną.