Popovich określił przestawienie Polaka na pozycję prowadzącego grę jako „oficjalny eksperyment w sezonie 2023/24”. – Są chwile, kiedy mówię sobie, że tego nie chcę, trochę na zasadzie: „piep…ć to” – nie ukrywa frustracji Jeremy. W niedzielnym meczu z Miami Heat, przegranym przez Spurs 113:118 (mimo już 19-punktowego prowadzenia!), Sochan po raz dziesiąty w sezonie rozpoczął spotkanie jako rozgrywający Ostróg. Zalicza średnio prawie tyle samo punktów co w ub. sezonie (10,5 – poprzednio 11,0), ale dorobek asyst oczywiście wzrósł: z 2,5 do 4,5 na mecz.
Sochan robi to pierwszy raz w życiu
Na razie zaskakujący eksperyment Popovicha generalnie wygląda obiecująco dla Spurs, chociaż jednocześnie to spora sinusoida: raz występ polskiego koszykarza można tylko oklaskiwać, w innym przypadku wytykać brak rytmu. To jednak w tym momencie normalne, bo i zmiana należy do drastycznych. – Pierwszy raz w życiu gram jako rozgrywający – przypomina mierzący 203 cm Sochan, który nominalnie występował dotychczas w roli silnego skrzydłowego.
Marcin Gortat zobaczył pobicie dziecka i nie wytrzymał. Dosadny komentarz, "Jak tak można?"
Jednak szefowie Spurs, wybierając go z wysokim dziewiątym numerem draftu 2022, dostrzegli w nim wielką uniwersalność. Jeremy dobrze operuje piłką, może grać na kilku pozycjach i od razu podkreślał to Popovich, chociaż wtedy brano to raczej za pochwałę wszechstronności zawodnika, a nie zapowiedź powierzenia mu na stałe kompletnie innych obowiązków na boisku.
Polki dokonały cudu, a w roli głównej dziewczyna urodzona w Zimbabwe. „Wychodzimy i robimy swoje”
– Nie zostanie Chrisem Paulem (jeden z najwybitniejszych rozgrywających w historii NBA – red.) w dziesięć meczów – powiedział o Sochanie Popovich. – Dużo się uczy, lubi to wyzwanie. Każdy mecz to dla niego lekcja po obu stronach boiska.
– Będę szczery: są chwile, kiedy brakuje mi pewności, ale miewam też przeciwne odczucia – mówi polski koszykarz, cytowany przez „San Antonio Express-News”. – To męczące – dodaje, mając na myśli wiele obowiązków, jakie ma w defensywie. Zwykle bowiem przydzielany mu jest do pilnowania najgroźniejszy zawodnik przeciwnej drużyny. – Taka zmiana jak w moim przypadku, jest w NBA rzadka – podkreśla Jeremy Sochan. – Nie codziennie widzi się przejście z pozycji silnego skrzydłowego na rozgrywającego.