"Super Express": - Z jakimi nadziejami mistrzyni Europy z Amsterdamu przyjeżdża na londyńskie mistrzostwa świata?
Angelika Cichocka: - Przede wszystkim skupiałam się na przechodzeniu z rundy do rundy. Tak, aby nie stracić w tych biegach eliminacyjnych zbyt dużo sił. Biegi kwalifikacyjne układają się różnie, czasami niebezpiecznie. Gdy zawodniczki biegną całą ławą tak 20-30 metrów przed metą, to trzeba być bardzo czujnym.
- A jak Ty się czujesz w takiej walce w tłoku, bark w bark?
- W tym roku w zasadzie każdy swój bieg opierałam na finiszu. W Rabacie wygrałam Diamentową Ligę, gdzie na finiszu ścigałam się z Marokanką. Naprawdę czuję się dobrze, jestem świetnie przygotowana szybkościowo. Myślę, że w eliminacjach było dobrze, zrealizowałam w tym biegu to, co sobie założyłam. Półfinał był już inny. Byłam przygotowana na śmierć i życie. Na walkę do samego końca. Na szczęście udało mi się zaoszczędzić trochę sił. Ten bieg nie był taki, jaki się nastawiałam. Liczyłam na to, że będzie ostra walk. W półfinale ciśnienie było wyraźnie mniejsze. Czułam się rewelacyjnie mimo większego stresu przed startem, a nie włączyłam jeszcze ostatniej przerzutki. Jestem w życiowej formie. Śmiało mogę to powiedzieć. W trakcie biegu ujarzmiłam swoje nerwy i biegłam spokojniej. Po prostu zaufałam sobie. Kontrolowałam całkowicie ten bieg. Chyba po raz pierwszy wygrałam z Genzebe Dibabą. Nie wiem, czy to taka zagrywka z jej strony, czy po prostu nie czuje się najmocnie. Zobaczymy, jak będzie w finale - trzymajcie kciuki!
- Biegacze dużą wagę przywiązują do bieżni. Jak się biega po tej londyńskiej?
- Mówi się, że jest szybsza niż zwykły tartan. Ja jednak nie zwracam na to uwagi. Wszystkie zawodniczki mają takie same warunki, więc biegamy w takich warunkach jakie są. Ta bieżnia jest dla mnie szczęśliwa. W tym roku pobiegłam tu rekord Polski na milę. To zostaje w głowie i napawa optymizmem.
- A gdy trafi się angielska pogoda?
- Lubię biegać w deszczu. Rok temu w Sztokholmie właśnie w deszczu wygrałam swoją pierwszą Diamentową Ligę. Było zimno, a biegło mi się super. Po prostu trzeba się zmierzyć z takimi warunkami jakie będą.
- Czyli będzie medal w deszczowej scenerii?
- To marzenie. Marzę o tym, bo każdy sportowiec chce wygrywać i zdobywać medale. Taka jest nasza natura. Nie myślę jednak o tym, że to musi się stać. Chcę po prostu dać z siebie wszystko.