Anita Włodarczyk w poniedziałek po raz kolejny nie dała konkurencji żadnych szans. Rekordzistka świata w piątej próbie posłała młot na odległość 77,90 metra, tym samym wyprzedzając Zheng Wang z Chin o niemal dwa metry. Mimo triumfu, Polka nie była do końca zadowolona po zawodach. Jeszcze przed ich rozpoczęciem mówiła bowiem, że chciała je zakończyć w pierwszej próbie. Musiała jednak walczyć niemal do końca. - Plan był inny. Już po eliminacjach mówiłam, że od drugiego rzutu chciałam stworzyć show. Niestety, nie udało się tego zrealizować. Mimo złotego medalu jestem bardzo zła - powiedziała.
Jak się okazało w Londynie Włodarczyk rzucała z kontuzją. - Nie chciałam tego mówić po eliminacjach. Wiedziałam, że wiele osób mnie wspierało i dopingowało. Gdybym o tym powiedziała, to dużo osób zaczęłoby się przejmować. Rzucałam ze znieczulonym palcem. Dwa dni przed eliminacji coś mi w nim strzeliło. Podejrzewamy, że pęknięta jest torebka stawowa. Przeszkadzało mi to także w treningach. Nie ma co się jednak tłumaczyć - dodała mistrzyni świata.
Na koniec złota medalistka londyńskiej imprezy jeszcze raz podkreśliła, że konkurs miał wyglądać inaczej i przyznała, że chce jeszcze w tym roku powalczyć o coś więcej. - Tak, jak mówiłam wcześniej, jestem zła na siebie, ale mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie powalczę o rekord świata - stwierdziła. Oprócz Anity Włodarczyk na MŚ w lekkoatletyce świetnie spisała się Malwina Kopron. 22-letnia młociarka wywalczyła brąz. Trzecia z naszych reprezentantek Joanna Fiodorow była szósta.
Lista medali reprezentacji Polski na MŚ w Londynie
