Było lato 2002 roku, zgrupowanie młodych warszawskich lekkoatletów w Zamościu. Na porannym treningu nie zjawił się trener. Młodzież zaczęła trening bez niego. Koleżanka nieszczęśliwie rzuciła żelastwo prosto w głowę Michała.
Zdaniem lekarzy chłopak przeżył cudem ten wypadek.
Przez siedem miesięcy był w śpiączce, do dziś jest częściowo sparaliżowany. Jeździ na wózku inwalidzkim, wypowiada już pojedyncze słowa. Ale czyni ciągłe postępy. Z bliskimi komunikuje się, wskazując litery na kartce lub wystukując je na klawiaturze komputera.
Odpowiedzialność za tragiczny wypadek spadła na nieobecnego feralnego dnia na stadionie trenera. On nie wytrzymał brzemienia winy, odebrał sobie życie. W trwającej kilka lat batalii sądowej stroną stał się organizator zgrupowania: Warszawsko-Mazowiecka Federacja Sportu, utrzymywana z dotacji miasta.
W marcu 2012 roku zapadł prawomocny wyrok: milion złotych odszkodowania i comiesięczna renta 3 tys. zł dla Michała. Niestety, pozbawieni serca urzędnicy zdążyli "wyprowadzić" z konta federacji pieniądze (około 2 mln zł) na inne cele, potem postawili federację w stan likwidacji i przekierowali strumień pieniędzy z Urzędu Miasta Warszawy i Urzędu Wojewódzkiego do innej instytucji.
Michał został więc z wyrokiem sądowym przyznającym mu rekordowe w Polsce odszkodowanie, ale realnie z zaledwie 2700 zł, bo tylko tyle udało się uzyskać z licytacji majątku federacji. Co miesiąc dostaje jeszcze rentę socjalną 600 zł brutto.
Niepełnosprawnym młociarzem wciąż opiekuje się ojciec, Krzysztof, zmuszony przez pewien czas do zlikwidowania firmy usług wnętrzarskich. Na co dzień Michał przebywa w ośrodku opiekuńczo-leczniczym w Warszawie. Niedawno odwiedziła go tam wspólnie z "Super Expressem" Anita Włodarczyk, ambasadorka Fundacji imienia Kamili Skolimowskiej (1982-2009). Michał wymówił jej imię, pokazał, jak jeździ wózkiem.
- Od kilku lat kupujemy Michałowi różne przedmioty, od pieluch po telewizor i komputer - opowiada nam prezes Fundacji Robert Skolimowski (60 l.). - Sfinansowaliśmy też zabiegi chirurgiczne: zaszycie otworu po tracheotomii, dzięki czemu zaczął wypowiadać słowa, wycięcie guza łokcia, zabieg palców, po którym może posługiwać się sztućcami. Zatrudnialiśmy rehabilitanta, kupiliśmy mu wózek ręczny.
Wreszcie i miasto, po interwencji reportera TVN, zdobyło się na gest dobrej woli i z kasy miejskich instytucji (metro, tramwaje, wodociągi) wpłynęła za pośrednictwem Fundacji Skolimowskiej pomoc dla Michała Kłysa w wysokości ok. 30 tys. złotych, co wystarczy na około rok zabiegów rehabilitacyjnych i logopedycznych.
Kłys może już siedzieć, jeździć na wózku, jeść sztućcami, przekazywać swoje myśli. Doznaje serdeczności ze strony bliskich, znajomych, od sportowców (wizytę u niego zapowiedzieli piłkarze Legii).
Czy osiągnie kiedyś najwyższe zwycięstwo, odzyskując sprawność fizyczną i umysłową?
Gdyby ktoś chciał pomóc Michałowi Fundacja Kamili Skolimowskiej w Warszawie: 06 1240 1040 1111 0010 3703 5537 (Pekao SA) z dopiskiem: dla Michała Kłysa