„Super Express”: - Jest pani zadowolona ze startu w Memoriale Kusocińskiego?
Kryscina Cimanouskaja: - Z faktu, że mogłam znów wystartować w oficjalnych zawodach, tak. Ale na pewno chciałabym biegać szybciej. W Chorzowie startowałam dopiero drugi raz w ciągu tych dziesięciu miesięcy, więc bardzo mi tych startów brakuje. Stąd nie najlepszy rezultat, choć – proszę mi wierzyć – na treningach biegam dużo szybciej. Jestem zadowolona ze swoich treningów, ale bardzo niezadowolona z wyników.
- Przyjazd do Polski oczywiście oznaczał zmianę trenera?
- Tak. Moim trenerem jest w tej chwili Maciej Wojtkowski. Mocno się zmienił mój sposób treningu. Starty są potrzebne, żeby móc ocenić, co ewentualnie poprawić w tych treningach.
- Nie minął jeszcze rok od wydarzeń w Tokio. Trudny to był czas dla pani?
- Trudny. Przez pierwszych pięć miesięcy w Polsce bardzo się bałam, że mogą nas z mężem ścigać służby białoruskie. Przez cały ten czas otoczeni byliśmy ochroną polskich służb.
- Mieszka pani w Polsce z mężem. A reszta rodziny?
- Została w Białorusi. Tęsknię za najbliższymi, tym bardziej, że i mama, i tata – o dziadkach nie mówiąc – chorują. A ja jestem bezradna: nie mogę do nich pojechać, nie mogę im w żaden sposób pomóc.
- Świat w międzyczasie mocno się zmienił. Pyta pani czasem rodziców o to wszystko, co się dzieje wokół nas?
- Nie mogę z nimi rozmawiać telefonicznie o tych sprawach. To dla nich zbyt niebezpieczne tematy.
- Wróćmy więc do sportu. Cele na najbliższe miesiące?
- Startować i biegać jak najszybciej. Niestety, nie mam na razie możliwości walki o miejsce w reprezentacji Polski. Nawet po otrzymaniu polskiego obywatelstwa i paszportu – a mam nadzieję, że stanie się to w ciągu najbliższych dwóch-trzech tygodni, za mną już pomyślnie zdany egzamin z języka polskiego na poziomie A1 – muszę odcierpieć karencję związaną ze zmianą kraju. Mam jednak nadzieję, że będzie ona krótsza niż trzy lata, jak mówią przepisy. Marzę o starcie na igrzyskach w Paryżu w polskich barwach.
- W tej chwili liderką polskich sprinterek jest Ewa Swoboda, która wygrała w Chorzowie. Groźna rywalka?
- Oczywiście. Znamy się z Ewą chyba od 2017. Bardzo fajna dziewczyna, przyjazna. Podtrzymywała mnie na duchu w najtrudniejszych chwilach.
Światowa klasa Memoriału Kusocińskiego. Wojciech Nowicki ucieka rywalom. Ewa Swoboda rozpędza się