„Super Express”: Dobrze cię widzieć zadowoloną i uśmiechniętą. Przez ostatni rok więcej pewnie było negatywnych emocji?
Justyna Święty-Ersetic: W zeszłym roku szybko zakończyłam sezon, bo wszystko się posypało. Byłam załamana kolejnymi problemami zdrowotnymi, to było dla mnie za dużo. Musiałam odpocząć od sportu, nabrać dystansu, żeby poczuć na nowo głód rywalizacji. Odcięłam się całkowicie, zamknęłam w domu, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.
- Były problemy fizyczne, ale nie tylko. Pojawiła się też depresja.
- To prawda. Zmagałam się z depresją. Dostrzegałam głównie negatywny odbiór mojej osoby - teksty o tym, że się skończyłam, że już nic ze mnie nie będzie. To było bardzo trudne, bo choć twardo stąpam po ziemi i wiem, że miałam słabszy sezon, to było mi przykro, że pamięć ludzka jest taka krótka. Wiele osób szybko zapomniało ile osiągnęłam wcześniej. Psychicznie byłam tak zmęczona tymi kontuzjami, że zastanawiałam się, czy w ogóle jeszcze wracać do biegania.
- Ale jednak wróciłaś...
- Pomógł mi w tym śląski charakter, charakter śląskiej dziołchy. Chciałam spróbować, żeby nie mieć sobie nic do zarzucenia. Wbrew pozorom wciąż nie pokazałam jeszcze wszystkiego na co mnie stać w biegach indywidualnych. Na pierwszym treningu powiedziałam sobie – „Święty, nie jest z tobą tak źle, jak myślałaś”. Wierzyłam, że przyjdzie jeszcze moment, w którym będę wchodzić na bieżnię z uśmiechem na twarzy.
- Małgorzata Hołub-Kowalik otwarcie mówi, że wróciła, by pobiec na igrzyskach w Paryżu i zakończyć karierę.
- Tego jej zazdroszczę, że potrafiła podjąć i ogłosić tę decyzję.
- Czyli ty jeszcze jej nie podjęłaś?
- Nie chcę mówić tak, nie chcę mówić nie. W tym momencie żyję chwilą. Wiem, że stać mnie na szybkie bieganie, na poprawienie rekordu życiowego. Najważniejsze to przetrwać w zdrowiu sezon halowy, a potem skupiam się na igrzyskach. To jest cel. Ale nie bariera. Daję sobie czas, żeby przekonać się jaki życie przygotowało dla mnie scenariusz. Jak będzie mi dane biegać na wysokim poziomie, to smutno byłoby mi zakończyć wszystko w Paryżu.