"Super Express": - Ja wychodzi wam łączenie karier z małżeństwem?
Justyna Święty: - Ciągle jesteśmy w rozjazdach, więc nie tworzymy idealnego małżeństwa. Ja mam swoje cele, Dawid ma swoje i razem dążymy do ich spełniania. Śmieję się, że jak oboje skończymy kariery, to się pozabijamy, bo nagle zaczniemy spędzać ze sobą dużo czasu. Ale tak naprawdę, z głębi serca cieszę się, że jesteśmy małżeństwem, mam w mężu ogromne wsparcie.
- Zdarzają się wspólne treningi?
- Na matę Dawid próbował wciągnąć mnie już nie raz, ale to raczej ja częściej zabieram go na treningi biegowe. Robimy luźniejszy trening i wtedy dostosowuję tempo do niego. Zdarza się, że razem skoczymy też na siłownię.
- Czy wasze przyszłe dziecko powinno pójść w ślady twoje, czy Dawida?
- Śmiejemy się, że jeśli dziewczynka, to będzie lekkoatletką, a jak chłopak, to będzie trenował sporty walki. Ale na pewno nie będę na dziecku wywierać żadnej presji. Jeśli zechce grać na skrzypcach, to będzie grać.