Bracia Lewandowscy pracowali razem 18 lat

i

Autor: Piotr Kowalczyk Tomasz (z lewej) i Marcin Lewandowscy (ME 2010)

Marcin Lewandowski już nie trenuje pod kierunkiem brata. Winien jest Covid

2021-05-07 19:47

Osiemnaście lat pracowali razem jako trener i zawodnik. Braterska współpraca szkoleniowa Marcina Lewandowskiego (34 l.) i Tomasza Lewandowskiego (41 l.) dobiegła końca.

Przeszkodą okazał się ubiegłoroczny konflikt Tomasza z PZLA, w wyniku którego nie podpisał on kontraktu. Współpraca braci stała się prywatnym przedsięwzięciem, a wkrótce potem stała się znacznie utrudniona.

- Jakoś sobie radziliśmy i ciągnęliśmy to, a wyniki były fajne, ze srebrnym medalem i rekordem Polski w halowych ME w tym roku – mówi młodszy Lewandowski „Super Expressowi”. - Nigdy jednak nie było idealnie. Trudną sytuacją spowodował koronawirus. Tomek mieszka w Norwegii. Tamtejsze przepisy nie pozwalają na wyjazdy z kraju w dowolnym czasie. Ostatnie wspólne zgrupowanie mieliśmy rok temu. Na co dzień porozumiewaliśmy się przez komunikator i email. Wiadomo, że zapisana strona przyjmie wszystko, ale nie zastąpi bezpośredniego kontaktu. Tomkowi ciężko byłoby brać odpowiedzialność za mój start w igrzyskach. Chciał mi pomóc, by ostatnie miesiące przed Tokio były pod kontrolą trenera, który widzi mnie na co dzień.

Trenerem średniodystansowców zatrudnionym przez PZLA w ubiegłym roku jest Piotr Rostkowski.

- Piotr nadzoruje treningi, widzi własnym okiem, czy coś trzeba zastosować lub zmienić. Teraz moje przygotowania idą według jego planów – nie kryje „Lewy”.

Jego cele i marzenia pozostają bez zmian.

- Walka o podium olimpijskie – nie kryje brązowy medalista ostatnich MŚ, w Katarze 2019. - Tylko medalu olimpijskiego nie mam w kolekcji. Ostatnio noga kręci się bardzo dobrze. Byłem na zgrupowaniu wysokogórskim w Kenii, teraz jestem w Font Romeu w Pirenejach. I czuję znacznie lepszą formę niż w maju 2019. Widać to po prędkościach osiąganych na treningach.

Pracując pod kierunkiem brata Marcin zaczął cztery lata temu stopniowo przestawiać się z dystansu 800 m na 1500 m. Dominują na nim biegacze z Afryki.

- Nigdy nie liczyły się dla mnie wielkie nazwiska, kolor skóry czy rekordy życiowe rywali. Niech oni się martwią, jak pokonać mnie – deklaruje biegacz z Polic. - Przyznaję tylko, że biegać na 1500 metrów jest trudniej, bo wymaga to dużo ciężkiego, wręcz „końskiego” wysiłku.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze