Justyna po wygraniu biegu na 400 m indywidualnie mówiła, że jest piekielnie zmęczona i nie wie, czy da radę pobiec w sztafecie. Była szczęśliwa i przerażona. Ale dała popis pięknego i szybkiego biegania. Jako pierwsza przebiegła linię mety i po chwili utonęła w objęciach koleżanek.
Na pierwszej zmianie pobiegła Małgorzata Hołub-Kowalik (25 l.). - Wiedziałam, że idę na wojnę. Zazwyczaj idę uśmiechnięta i zadowolona, tym razem było inaczej. Parę ostatnich metrów biegło się już ciężko, ale walczyłam do ostatniego centymetra – powiedziała.
Jako druga biegła Iga Baumgart-Witan (29 l.), która choć na dystansie dała się wyprzedzić, to zawzięła się i oddała pałeczkę jako pierwsza. - Jak mnie wyprzedziły, to pomyślałam sobie: „ Biegnijcie se Grażyny, ja i tak wam zaraz pokażę na co mnie stać” No i włączyłam swoją przerzutkę, turbo dopalanie, długie kikutki i poleciałam” - opowiadała w swoim stylu Iga, która oddała pałeczkę Patrycji Wyciszkiewicz (25 l.).
- Miałam w głowie, że Justyna ma już jeden bieg za sobą i ma bardzo mocne dziewczyny na swojej zmianie. Biegłam właśnie dla niej, żeby potem cała drużyna mogła się cieszyć. To było sto procent moich możliwości – dodała Patrycja.
Ostatnia zmiana to był już popis Justyny Święty-Ersetic. Drobna i skromna dziewczyna walczyła o medal i dała koleżankom złoto. To był wspaniały wieczór, liczymy na powtórkę za rok na mistrzostwach świata!