Po sześciu dniach mistrzostw znów możemy być dumni z polskich lekkoatletów. Do tej pory wywalczyli oni cztery medale w tym ten najcenniejszy, złoty. Zdobył go Paweł Fajdek w rzucie młotem. Polak po raz czwarty z rzędu stanął na najwyższym stopniu podium w tej konkurencji. Ale to miało miejsce w środę. W czwartek na arenie znów zaprezentowali się reprezentanci Polski.
Duże nadzieje na kolejne "krążki" można było wiązać z kulomiotami. Michał Haratyk i Kondrad Bukowiecki potrafią rzucać naprawdę daleko. I o ile 22-latek pokazał to w kwalifikacjach, o tyle Haratyk rozczarował. Bukowiecki już w pierwszej próbie rzucił 21,16 m, co dało mu bezpośredni awans do finału. W tej samej grupie startował również Jakub Szyszkowski, ale jego 20,55 m nie dało mu prawa udziału w decydującym konkursie.
Niestety eliminacji nie przebrnął także Haratyk. Do minimum kwalifikacyjnego 38 centymetrów, a tylko odległość 20,90 m gwarantowała udział w finale. Nie zawiódł natomiast Marcin Lewandowski. Polak w biegu eliminacyjnym na 1500 metrów zajął 5. miejsce i zapewnił sobie udział w półfinale. Kolejne medale Polsce mogły dać panie. Paulina Guba udział w finale pchnięcia kulą zakończyła jednak bardzo szybko. Polka z rezultatem 18,02 m nie zdołała wejść do wąskiego finału.
Najważniejszym wydarzeniem 7. dnia mistrzostw z punktu widzenia polskiego kibica był finał 400 metrów kobiet. Po raz pierwszy w historii mieliśmy w nim nasze reprezentantki. W półfinałach świetnie spisały się Justyna Święty-Ersetic i Iga Baumgart-Witan, ale o medalach ciężko było myśleć. Potwierdziło się to w decydującym biegu. Polki zajęły odpowiednio 7. i 8. miejsce. Mistrzynią świata została natomiast Salwa Eid Naser z trzecim czasem w historii (48.14)