Wszyscy myśleliśmy, że tym razem Polska przełamie klątwę ćwierćfinału na igrzyskach olimpijskich i wejdzie do strefy medalowej. W grupie biało-czerwoni prezentowali się rewelacyjnie, w przeciwieństwie do siatkarzy ze Stanów Zjednoczonych, którzy wolno się rozkręcali. Na nasze nieszczęście trafili z formą na ćwierćfinał. My niestety nie. Nic nam nie wychodziło.
Nasi rywale od początku do końca spotkania byli lepsi w każdym elemencie gry - przyjęciu, obronie, ataku, serwisie. Szczególnie dobrze prezentowali się Anderson i Holt. W żaden sposób nie potrafiliśmy ich powstrzymać blokiem. Nawet w drugim secie, gdy podopieczni Antigi prowadzili w pewnym momencie 18:13, atakujący USA nie złożyli broni. Dalej grali swoje, odrobili straty i ostatecznie wygrali kolejne dwie partie, a cały mecz 3:0.
Naszym głównym problemem była dyspozycja Bartosza Kurka. Gra była wyraźnie ustawiona pod niego, ale lider reprezentacji Polski zbyt często się mylił. I to nie tylko w ataku. Psuł sporo zagrywek. Nie potrafiliśmy znaleźć innej taktyki, przez co marzenia o medalu olimpijskim musimy odłożyć na kolejne lata. Szkoda.
Polska - USA: 23-25, 22-25, 20-25
Polska: Nowakowski, Konarski, Kurek, Kłos, Drzyzga, Łomacz, Kubiak, Mika, Buszek, Bednorz, Bieniek
Libero: Zatorski
USA: Anderson, Russell, Sander, Lee, Shoji K., Priddy, Troy, Jaeschke, Christenson, Holt, Smith, Shoji E.