Rywalizacja o medale przed czterema laty w Londynie była farsą. MKOl zawiesił właśnie dwóch medalistów: srebrnego Rosjanina Iwanowa i brązowego Mołdowianina Ciricu oraz Rosjanina Diemanowa (4. miejsce) i Kazacha Otieszowa (7. miejsca). Wcześniej zawieszeni zostali złoty medalista Kazach Iljin oraz szósty Azer Zairow (wszyscy "wpadli" na sterydzie turinabol).
A to oznacza, że złoto za igrzyska w Londynie otrzyma Irańczyk Mohammadpour (zajął 5. miejsce), srebrny - Koreańczyk Min-Jae (8.), a brązowy - Tomasz Zieliński.
- Już krótko po igrzyskach w Rio usłyszałem, że mogę dostać medal za Londyn. Muszę się jednak uzbroić w cierpliwość, bo zanim zakończą się wszystkie procedury, to jeszcze to potrwa - mówi "Super Expressowi" Zieliński, który szacuje, że na medal może poczekać nawet rok.
- Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją, że awansowałem o tyle miejsc. Czy taki medal gorzej smakuje? Nikt mi już go nie założy na szyję, nie zobaczę flagi, stojąc na podium, więc traktuję to jedynie jako formalność - dodaje.Przypomnijmy, że Tomasz wraz ze starszym bratem Adrianem (27 l.) walczą o oczyszczenie z zarzutów stosowania dopingu przed igrzyskami w Rio. Obaj współpracują z adwokatem, jednak dla dobra sprawy nie mogą udzielać szczegółowych informacji. - Sprawa jest w toku, jesteśmy pełni optymizmu i wierzymy, że zostaniemy oczyszczeni - mówi nam Tomasz.
Na razie trwają procedury przed polskimi sądami, ale bracia nie wykluczają, że w ostateczności skierują sprawę do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie.
- Na szczęście mamy wokół siebie ludzi, którzy w nas wierzą i nas wspierają. Walczymy o swoje i liczymy, że wrócimy do sportu najszybciej, jak to tylko możliwe - przekonuje młodszy z braci Zielińskich.