Prezydent i Rada Warszawy nagrodzili dziesięcioro stołecznych zawodników, którzy sięgnęli po medale w Rio. Suma łączna dla wybitnych sportowców największego i najbogatszego z polskich miast to 166 tys. zł. 30 tys. zł przypadło mistrzyni olimpijskiej w młocie, zawodniczce Skry, 22,5 tys. zł otrzymała Katarzyna Marszał, mistrzyni paraolimpijska w tenisie stołowym drużynowo. W gronie brązowych medalistek pięcioboistce Oktawii Nowackiej przypadło 15 tys. zł, a dwóm wioślarkom z czwórki podwójnej - po 11,25 tys. zł.
Warto porównać. Władze Bydgoszczy uhonorowały złote wioślarki dwójki podwójnej Magdalenę Fularczyk i Natalię Madaj kwotami po 80,5 tys. zł. Szlakowa, czyli "dowódca" wioślarskiej czwórki podwójnej (brąz) Monika Ciaciuch otrzymała 46 tys. zł. Kalisz wypłacił 50 tys. zł wicemistrzyni olimpijskiej w kajakarstwie Marcie Walczykiewicz. Poznań uczcił 40 tys. zł brązową zapaśniczkę Monikę Michalik. Dla trzeciego młociarza w Rio Wojciecha Nowickiego władze Białegostoku znalazły 30 tys. zł, identyczną sumę jak stolica dla Anity Włodarczyk.
Stolicę zawstydził też niewielki Rawicz, rodzinne miasto Anity. Chociaż rekordzistka świata od wielu lat nie reprezentuje już tamtejszego klubu, zdobył się na nagrodę dla rodowitej rawiczanki (25 tys. zł) i tytuł honorowego obywatela miasta.
Żenującą sprawą było też odwlekanie przyznania nagród. W innych miastach zrobiono to przeważnie w sierpniu lub na początku września. Stolica długo milczała. Dopiero nacisk wioślarek Agnieszki Kobus i Joanny Leszczyńskiej przy poparciu mediów sprawił, że przypomniano sobie o tych, którzy przynoszą miastu splendor.