Rekord Polski pobity po 45 latach
Wygrała Devynne Charlton z Bahamów z czasem 7.72 s, druga była – wolniejsza o jedną setną – Szwajcarka Ditaji Kambunji, a potem działy się rzeczy niesamowite! Otóż następna przybiegła Jamajka Ackera Nugent – 7.74. Pia Skrzyszowska szła z nią „łeb w łeb” i także zaliczyła 7.74, tyle samo, co Grace Stark z USA. Wszystkie miały czas 7.74 i decydowały tysięczne części sekundy. Tu najlepszy czas fotokomórka zmierzyła Nugent 7.735, Polka miała 7.738, a Amerykanka 7.740. Jak widać tylko trzy tysięczne przesądziły o tym, że Skrzyszowska nie wskoczyła na podium.
Dramat Polaka na ostatnich metrach. Był faworytem do medalu. „Prowadził pewnie” [WIDEO]
Jak potem podali organizatorzy, Skrzyszowska miała słabszą o 0.02-0.03 s reakcję startową – i to pokazuje że walka toczyła się na noże i Pia mogła równie dobrze wylądować na samym szczycie klasyfikacji.
Skrzyszowska po biegu i tak nie ukrywała radości, bo w końcu poprawiła rekord Polski w hali, po 45 latach. Pia urwała niego trzy setne sekundy.
Brakowało ciut, ale wynik mimo wszystko satysfakcjonuje, bo ten sezon zaczynałam od jakichś ośmiu sekund, a kończę na rekordzie Polski – przyznała Skrzyszowska w TVP Sport. – W najważniejszym biegu sezonu to zrobiłam. Czułam się znacznie lepiej niż na mistrzostwach Europy (3. m. - red.), po cichu liczyłam na rekord Polski. Od dawna o nim mówiłam, tutaj czułam, że to się wydarzy. Jestem zadowolona. Czwarte miejsce daje mi kopniaka na lato, jest dobrze.
– Rok temu brakowało mi trochę motywacji i chęci – przyznała Skrzyszowska. – W tym roku już to miałam. Jednak konkurencja była niesamowita. Spadł mi wielki kamień z serca w związku z tym rekordem Polski. Do wszystkich powątpiewających: nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy.