"Super Express": - Obecność na ławce była pewnie dla ciebie też dużym przeżyciem?
Kamil Wojtkowski: - Od czegoś trzeba zacząć. Trudno było liczyć, że zagram już teraz. Jest to oswojenie się z pełnymi trybunami i całą otoczką meczu Bundesligi. Dla mnie to znak, że trenerzy widzą i doceniają moją pracę.
- Po transferze z Pogoni Szczecin na awans do kadry I zespołu czekałeś 1,5 roku. To dużo czy mało?
- Nie wyjeżdżałem z myślą, że zostanę gwiazdą Bundesligi za pół roku. Zakładałem, że czeka mnie ciężka i systematyczna praca. Wyjeżdżając z Ekstraklasy, chciałem też zmienić tryb treningowy. W Polsce wyglądał on w trakcie sezonu tak, że na początku tygodnia trenowałem na maksa i mogłem się porównać z najlepszymi piłkarzami. Następne dni tygodnia były już przygotowaniem do meczu ligowego. Byłem wówczas w zespole, który pozorował naszego najbliższego rywala i zdarzało się, że dużą część treningu po prostu stałem. Uważam, że mając 17-20 lat, mogę wycisnąć z siebie jeszcze więcej, żeby podnieść umiejętności. Tak to czułem, choć nie twierdzę, że to najlepszy sposób dla wszystkich młodych piłkarzy. Może stopniowe oswajanie się z dorosłą piłką jest lepsze dla innych.
- Jak zmieniłeś się jako piłkarz w RB Lipsk?
- Myślę, że poprawiłem szybkość, technikę, kondycję, przygotowanie fizyczne. Zauważają to ludzie z zewnątrz, stąd chyba awans do kadry pierwszego zespołu.
- Na czym polega siła zespołu RB Lipsk?
- W tym klubie mają plan dotyczący każdego piłkarza. Trenerzy w akademii od początku potrafią przekonać do systematycznej pracy i później mają na radarze każdego zawodnika. To nie przypadek, że teraz trafiłem do I zespołu. Jest znakomita baza treningowa. W Lipsku pracuje się profesjonalnie z 10-11-latkami, którzy po treningach i meczach mają analizy wideo i wiedzą, jak się odżywiać.
- Ale chyba niewielu spodziewało się, że Lipsk będzie zajmował po 19 kolejkach 2. miejsce, tylko 3 punkty za wielkim Bayernem?
- Jestem w zespole od niedawna. Nie dostrzegam żadnej presji na wynik. Dajemy z siebie wszystko w każdym meczu, a co to da, zobaczymy na koniec sezonu. Liga Mistrzów byłaby szczytem marzeń dla nas, w większości młodych piłkarzy. Mamy 10 punktów przewagi nad trzecią drużyną i chyba nic nas nie zatrzyma w drodze do LM lub przynajmniej do Ligi Europy.