Kazachowie losowani do grupy eliminacyjnej z ostatniego koszyka skazywani byli na pożarcie, a od początku było wiadomo, że umiejętnościami piłkarskimi nieco odstają od pozostałych rywali. Dlatego też w meczu z Polską ich największą bronią miała być zespołowość, ale też agresja. Choć to pierwsze założenie w pierwszej połowie za bardzo nie wychodziło, tak z drugim nie mieli najmniejszych problemów. Faulowali Polaków niemal przy każdej akcji, a często tak, że sędzia tego nie zauważał. Zamiast karać ich żółtymi kartkami za bardzo ostrą grę przez długi czas był dla nich pobłażliwy, a to z kolei spowodowało, że biało-czerwonym zaczęły puszczać nerwy.
Najpierw dał znać o sobie zadziorny charakter Roberta Lewandowskiego, który poirytowany ciągłymi agresywnymi atakami wreszcie odwinął się jednemu z rywali. A kiedy już to zrobił, to przeciwnik zalał się krwią. Kapitan reprezentacji tak zastawiał piłkę, że łokciem trafił go prosto w twarz. Ten padł na ziemię jak rażony piorunem, a powtórki i zbliżenia na jego rozbitą wargę i nos wskazały, że miał do tego podstawy. To jednak nie był koniec popisów "Lewego" rodem z MMA, bo w innej akcji postanowił założyć Kazachowi duszenie i tuż nad uchem przemówić mu do rozumu, by ten więcej nie faulował.
Lewandowski elbows one player in the nose and... przez anda95
Nerwów na wodzy nie utrzymał też Kamil Glik, który już przy wyniku 2:2 próbował pospieszyć leżącego na ziemi Kazacha. Zrobił to jednak dość niefortunnie, bo po pierwsze kopniakiem nogą, a po drugie tuż pod nosem sędziego. Miał szczęście, że zakończyło się tylko na żółtej kartce, bo za takie zachowanie mógł spokojnie wylecieć z boiska. A inna sprawa, że dotknięty butem rywal natychmiast zapomniał o wielkim bólu i kontuzji i wręcz zmartwychwstał ruszając z pretensjami do obrońcy Monaco. Po zakończeniu kariery Polak powinien spróbować swoich sił w branży medycznej, bo jak widać oto są nogi, które leczą.