Reprezentacja Rumunii we wtorek grała w Astanie z Kazachstanem o ważne punkty w drodze do mundialu w Rosji. Goście byli zdecydowanymi faworytami rywalizacji, ale ostatecznie podzielili los kadry Adama Nawałki i z tego terenu wywieźli zaledwie punkt. Wylecieli z nim w strojach sportowych, a nie jak wypada w garniturach. Wszystko przez to, że podczas gdy Rumuni grali na boisku, ktoś buszował w ich hotelowych pokojach. Zginęły właśnie między innymi ubrania. Lista straconych rzeczy jest jednak znacznie dłuższa.
Jak można się spodziewać złodzieje zabrali ze sobą laptopy, tablety i telefony. Masażystom i fizjoterapeutom zginęły także maści, niezbędne do ich pracy. To o tyle ważne, że Kazachowie we wtorek nie przebierali w środkach. Rumuni opuścili boiska z siniakami, wybitymi zębami czy nawet złamanym nosem. Przedstawiciele federacji nie mają nadziei na odzyskanie mienia. – Nie znaleźliśmy winnego, który ukradł pieniądze i inne przedmioty. Nie łudzimy się, że ta osoba zostanie odnaleziona - powiedział Andrei Vochin ze związku futbolowego Rumunii.