Od kilku tygodni Hiszpanie urastają do miana najpoważniejszego kandydata do zdobycia mistrzostwa świata. Po nieudanych dwóch ostatnich wielkich turniejach - MŚ 2014 i Euro 2016 - w kadrze "La Furia Roja" pod wodzą Julena Lopeteguiego najwyraźniej dokonała się wreszcie zmiana pokoleniowa, bo ekipa z Półwyspu Iberyjskiego znów prezentuje się tak, jak za najlepszych lat.
Nic więc dziwnego, że w kraju apetyty na końcowy triumf na rosyjskim mundialu są ogromne. To właśnie Hiszpanię obok Brazylii, Niemiec czy Francji wskazuje się jako głównego faworyta do wywalczenia tytułu. Poza możliwością przejścia do historii zawodników może motywować jeszcze jedna kwestia. Otóż kapitan Sergio Ramos i rada drużyny w porozumieniu z dyrektorem sportowym federacji Fernando Hierro wynegocjowali gigantyczne premie w przypadku wygrania MŚ.
Te wynosić będą aż 800 tys. euro na głowę! Przypomnijmy, że gdy Hiszpanie wygrywali mistrzostwa w 2010 roku (RPA), dostali po 600 tys. euro na zawodnika. Cztery lata później w Brazylii proponowane premie były jeszcze wyższe - 720 tys. euro - ale wtedy "La Roja" nie wyszła nawet z grupy. Teraz więc mogą liczyć na rekordowe nagrody finansowe. Dla porównania Niemcy w przypadku zdobycia pucharu dostaną "zaledwie" 350 tys. euro na głowę.
Ostatnie mecze towarzyskie utwierdzają kibiców w przekonaniu, że podopieczni Lopeteguiego są zdolni do wielkich rzeczy. Najpierw co prawda zremisowali w sparingu z Niemcami 1:1, ale kilka dni później rozbili w pył Argentynę 6:1. W fazie grupowej MŚ zmierzą się z Portugalią, Iranem i Marokiem.