Sytuacja w "polskiej" grupie po golach Jana Bednarka i Yerrego Miny w spotkaniu Kolumbii z Senegalem, stała się bardzo skomplikowana. "Lwy Terangi" i Japończycy mieli tyle samo punktów, tyle samo goli strzelonych i straconych. A ponadto w bezpośrednim spotkaniu między tymi drużynami padł remis.
Jedynym kryterium, które decydowało o kolejności w grupie była więc klasyfikacja Fair Play. W tej lepszy był zespół z Azji, z czego piłkarze zdawali sobie sprawę. Dlatego, aby nie narazić się na "głupią" żółtą kartkę Japończycy postanowili nie atakować.
Biało-czerwoni również nie kwapili się do pressingu, przez co piłka wędrowała między obrońcami azjatyckiej drużyny w okolicach połowy boiska. Wszystko wyglądało tak, jakby oba zespoły dogadały się, że nie zrobią sobie krzywdy. Tak skandalicznej gry na mistrzostwach świata w Rosji jeszcze nie widzieliśmy.
Podejrzanie zachował się również Adam Nawałka. Na jednym z filmów widać, jak rozmawia z Grosickim i wskazuje na łydkę. Po chwili piłkarz położył się na murawie i sygnalizował uraz. Przećwiczony fragment gry? Celowe działanie? To pozostawiamy już waszej ocenie.