„Super Express”: - Już dziś ćwierćfinał Francja - Urugwaj. Wiele osób uważa wasz zespół za głównego faworyta imprezy. Zgadza się pan?
Raymond Domenech: - Nie do końca. Ja bym w zachwyt nad naszymi piłkarzami jeszcze nie wpadał. W fazie grupowej był taki sobie mecz z Australią, dobre fragmenty z Peru no i wiadomo – remis z Danią. Trudno też uznać, że poważnym sprawdzianem był w następnej rundzie zespół, którego obronę porównałem w trakcie transmisji do Pól Elizejskich.
- Do Pól Elizejskich?! Mówi pan o Argentynie?
- Dokładnie. No przecież w ich obronie było tyle miejsca co na Polach Elizejskich. Każdy mógł spokojnie tam wejść i poruszać się swobodnie. To było jak spacer po bulwarze… Zatem z ostateczną oceną potencjału Francji warto poczekać. Półfinał wydaje się ze względu na drabinkę logiczną drogą, ale najtrudniejsze dopiero przed Mbappe i jego kolegami.
- W półfinale Francja może trafić na Brazylię, o ile ta pokona Belgię…
- Dla mnie Brazylia to główny faworyt imprezy. Mają solidnego bramkarza, dobrą linię obrony, świetną pomoc i Neymara. Temu zespołowi nie brakuje niczego, żeby wygrać mundial.
- Na Neymara trochę się narzeka. Nikt nie kwestionuje jego klasy, ale czasem symuluje lub przesadza w reakcjach po wejściach rywali. Drażni to pana?
- Dla mnie to mag futbolu. Patrzę przede wszystkim na jego cudowne zagrania, na to jaką robi różnicę. A aktorstwo? To drugi plan. Po prostu delektuję się jego grą w piłkę.
- Niestety, polscy kibice nie mogli się delektować grą swojej drużyny. Jest pan rozczarowany postawą reprezentacji Polski?
- Rozczarowany to złe słowo. Nie jestem emocjonalnie związany z Polską, więc nie ma co mówić o rozczarowaniu. Ale wypadliście kiepsko. W eliminacjach waszym jedynym trudnym rywalem była Dania, a eliminacje to nie finały. Mówi się, że pierwszy mecz w finałach mistrzostw świata powie ci prawdę o twoim zespole. No to powiedział o Polsce. Drugi był tylko potwierdzeniem tego… W trzecim było trochę lepiej, ale wiadomo – za późno…
- Zawsze był pan fanem Roberta Lewandowskiego. No ale turniej mu nie wyszedł…
- Lewandowski przypomina mi trochę w kadrze Messiego. Na co dzień pewni siebie w klubach, ale w kadrze otoczeni innymi partnerami. Lewandowski to egzekutor, ale i w pewnym sensie „producent” gry. Tylko że w kadrze wyglądało to tak, jakby nie miał z kim „produkować”.
- Skutkiem słabego występu Polaków jest odejście Adama Nawałki. Nie mogę nie zapytać: interesowałaby Pana praca z reprezentacją Polski?
- Żaden trener czy były trener nie powie, że nie interesuje go praca z reprezentacją. Tyle mogę panu powiedzieć… (śmiech).