Była 55. minuta spotkania. Gabriel Jesus wpadł w pole karne. Minął Jana Vertonghena, założył defensorowi Tottenhamu "siatkę", znalazł się tuż przed Thibaut Courtois, ale w ostatniej chwili wślizgiem zaatakował go jeszcze Vincent Kompany, który brutalnie "skasował" atak snajpera Manchesteru City. Sędzia Milorad Mazic początkowo nie miał wątpliwości. Wskazał "na wapno", ale po konsultacji z sędzią VAR zmienił decyzję. Jak pokazały powtórki - niesłusznie.
Powtórki nie pozostawiły wątpliwości. Kompany faulował. To była ewidentna jedenastka. Danny Murphy w studiu BBC pozwolił sobie na ostry komentarz. - To się nie mieści w głowie. Jak on mógł podjąć inną decyzję - zadał pytanie retoryczne były zawodnik Liverpoolu.
Niestety, w "kradzieży" Brazylijczyków maczał też palce Polak. Arbitrem VAR był bowiem Paweł Gil. To Polak obserwował powtórki, to z nim swoją decyzję konsultował Mazic. Prawdopodobnie to on nie dostrzegł kontaktu między zawodnikami i ostatecznie przekonał Serba do zmiany pierwotnej decyzji.