Po dwudziestu latach Francja ponownie zmierzyła się z Chorwacją w walce o medale. O ile w 1998 roku obie ekipy walczyły o finał, o tyle na mistrzostwach świata w Rosji w tym finale stoczyły bój o najważniejsze trofeum w piłce nożnej. Za faworyta uchodzili "Trójkolorowi", którzy w swoich szeregach mają mnóstwo gwiazd.
Ale podopieczni Zlatko Dalicia nie byli skazywani na pożarcie. W poprzednich meczach udowodnili, że potrafią walczyć i niestraszne były im nawet trzy dogrywki z rzędu. Chorwaci od początku finałowego spotkania udowadniali, że sił mają dużo. To oni narzucili tempo gry i zepchnęli Francuzów do defensywy.
"Ogniści" przeprowadzali swoje akcje przede wszystkim lewą stroną boiska. Aktywni byli tam Ivan Perisić i Ivan Strinić. W pierwszym kwadransie Francja nie zagościła pod polem karnym rywali nawet przez sekundę. Ale gdy zdołali doprowadzić do korzystnej sytuacji, wykorzystali ją w stu procentach.
Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Antoine'a Griezmann'a piłkę do własnej bramki skierował Mario Mandżukić. Futbolówka odbiła się od jego głowy i wpadła w samo okienko, a Danijel Subasić mógł jedynie obserwować, jak zmierza ona do siatki. Chorwaci z odpowiedzią nie czekali długo. Do wyrównania doprowadzili zaledwie 9. minut później.
Dużą rolę ponownie odegrał stały fragment gry. W pole karne piłkę wrzucił Ivan Rakitić. W "szesnastce" Francuzów doszło do zamieszania, a futbolówka ostatecznie spadła pod nogi Perisicia. Nawinął on jednego z rywali i oddał strzał po długim rogu. Hugo Lloris nie miał żadnych szans.
W pierwszej połowie kibice na Łużnikach i miliony przed telewizorami zobaczyły jeszcze jednego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła w rękę Perisicia. Arbiter spotkania, Nestor Pitana, obejrzał całą sytuację na monitorze i zdecydował się na podyktowanie "jedenastki". Rzut karny pewnie wykorzystał Griezmann.
Po zmianie stron do ataków od razu ruszyli Chorwaci. Już w 48. minucie Lloris musiał wykazać się dobrym refleksem. Z ostrego kąta, z pierwszej piłki uderzył Ante Rebić, ale francuski bramkarz wyciągnął się jak struna i przeniósł futbolówkę nad poprzeczkę.
Vatreni nie ustawali w swoich atakach. Cały czas lewą stroną szalał Perisić, ale jego dośrodkowania były za mocne. Niesamowicie skuteczna była jednak Francja. W 59. minucie przeprowadziła kolejny kontratak w tym spotkaniu. Po wrzutce Kyliana Mbappe piłkę w polu karnym przyjął Griezmann. Wycofał ją do Pogby. Francuz strzelał dwukrotnie. Najpierw został zablokowany, a następnie przymierzył idealnie i dał "Trójkolorwym" dwubramkowe prowadzenie.
Czwartą bramkę podopieczni Didiera Deschampsa dołożyli zaledwie sześć minut później. Lucas Hernandez dograł z lewego skrzydła do ustawionego na 20. metrze Mbappe. Napastnik zdecydował się na strzał z dystansu i umieścił piłkę w siatce obok bezradnego Subasicia. Nie był to jednak koniec szaleństwa w Moskwie.
Fatalny błąd w 69. minucie popełnił Lloris. Zaatakował go Mandżukić i okazało się to dobrym pomysłem. Francuski golkiper stracił rezon i kopnął wprost w nogę nadbiegającego Chorwata i piłka powoli wtoczyła się do pustej bramki i dała "Ognistym" nadzieje na doprowadzenie do remisu.
Mimo starań Chorwacja nie zdołała strzelić kolejnych dwóch goli i musiała pogodzić się z porażką. Dla tego bałkańskiego kraju srebrny medal i tak jest najlepszym osiągnięciem na mundialu. A Francja po raz drugi w historii może cieszyć się z tytułu mistrza świata!